Wśród szczawiu w pobliżu wsi Cząszczew
szlajały się nocą trzy chrząszcze.
Wspomniawszy wczorajsze czyny,
czynione bez wstydu kszyny,
speszone zaszyły się w gąszcze.
Dociekliwego dziadzia znad Marny
noc w noc nawiedza majak koszmarny.
Śni, że ze zmianą komputera
na ten kwantowy, tfu cholera,
też będzie musiał być niebinarny.
Z tym co Tarzana grał w Hollywood
pani się chciała przelecieć ciut.
Cóż, nie ma takich mocnych lian,
by mógł się spuścić starszy pan
z damą ważącą niejeden pud.
Raz z emerytem spod Milanówka
Chciała się starzać ognista wdówka.
Nie przewidziała siła wraża,
że dawny Tarzan się zestarzał
i jest nieczuły na czułe słówka.
Żył był wilk morski gdzieś hen nad Gangesem,
co przyrodzenie pocierał magnesem.
Nie dla mamony jak innych wielu,
lecz by bezpiecznie dotrzeć do celu,
własnym kierować się chciał interesem.
Artystka słynnego Teatru na Woli,
uparła się talent odsłaniać powoli.
Czterdziesty rok więc widownię zachwyca
jako totalnie zakuta dziewica,
bo w roli tej raczej wiek nie gra zbyt roli.
Pewien baca z Kordylierów
rozgniótł damą deskę serów.
Jak to góral, rzekł: "Jesce
damę ciutkę popiescę,
będzie ser dla koneserów.
Miał hodowca gołębi w Maderze
na bicyklu kup ślady wciąż świeże.
Jest na myjni przy Grenadierów
opierania zakaz rowerów,
więc na brudnym wciąż jeździ rowerze.
Księżniczka pewna w mieście Brukseli
odkryła groszek leżąc w pościeli.
Stwierdziła senna już prawie:
"Przed snem się groszkiem pobawię".
Nie mogła skończyć, sen diabli wzięli.
Zaprosił mułłę słynnego w Tule
hodowca mułów na świeże mule.
Uczony nosem swym czułem
ocenił: "Mule czuć mułem,
a dennych potraw nie jem w ogóle".
Krzewicielka kultury z Chomęca
- krzewmy jeszcze i miłość - zachęca.
Młodzież gminna już zaczyna
mawiać o niej: "Seks maszyna",
bo ciut skrzypi, gdy zbyt się rozkręca.
Dziś limeryk z mottem
"Tako rzecze Zaratustra! Jak rozpusta to rozpusta!"
E. Stachura, Hymn rozpustników
Gdy F. W. Nietzsche bawił w Kordobie,
choć już w dojrzałej życia był dobie,
widząc contessy cud oblicze,
krzyknął radośnie: "Ja pierniczę,
resztę ma także niczego sobie".
PS. Prawdopodobnie Nietzsche nigdy nie był w Kordobie. No trudno.
A tu inspiracja, limeryk pani Szymborskiej
Raz Mozarta bawiącego w Pradze
obsypały z kominka sadze.
Fakt, że potem, w ciągu pół godziny,
wymorusał aż cztery hrabiny,
jakoś uszedł biografów uwadze"
Ochoczy kominiarz zrodzony w Żninie,
po nocnej hulance i rannym klinie
chyba w złą godzinę
wleźć chciał na drabinę,
bo drab, mąż drabiny, prędki był w czynie.
Ma piękny nagrobek kominiarz z Konina,
a na nim wyryta jest zgonu przyczyna:
"Przez lata więcej niż cztery,
piął się po szczeblach kariery.
Niestety, tak wspiął się, że wpadł do komina".
Sąsiada Kazika ma gość z Babimostu.
Gość - kruciak, a Kazik - to drągal po prostu.
Gdy rośnie nazbyt syn jaki,
w domu dochodzi do draki,
że znów poKaźnego młodzieniec jest wzrostu.
Limeryk o ludziach pozytywnie do siebie nastawionych
Jest para niemłoda pod Białymstokiem,
co siada do siebie zazwyczaj bokiem.
Tak ona obraca ciałem kruchem,
by męża słyszniejszym słyszeć uchem,
a on mógł widniejszym widzieć ją okiem.
Pani z przedszkola w miasteczku Brzeszcze
ma od "pszepani" pryszcze i dreszcze.
Powód? Gdy dziecię rodziła,
położna przez zęby cedziła:
"Pszepani, niechże prze pani jeszcze".
Sopliców późny wnuk, ze wsi Rozłogi,
wstawił w sypialnym pszeniczne trzy stogi.
Twierdził że to zmienia
jakość chędożenia:
"Miło, gdy tapczan jest zewsząd chędogi".
Zmawiał sieciowiec się z gminy Darłowo
z panią księgową na i to i owo.
"Chciałbym wykonać pilne
testy penetracyjne,
by zalogować się zbliżeniowo".
Mąż dopiekł blondynie w Londynie:
"Nabierzesz ciut masy ty czy nie?"
"Kształt mój, niestety,
jest skutkiem diety,
albowiem jem dynie jedynie."
Na izbie przyjęć w mieście Larnaka,
pacjent oświadczył: "Prawda jest taka:
"Pamiętam tylko, że jadłem drób,
wtargnął kanibal i w łeb mnie łup.
A gdy zemdlałem, zeżarł mi ptaka".
Nie tak był łasy smakosz z Gąsawy
na wdzięk kucharek, jak na potrawy.
Ponadto miał defekt ukryty:
zarówno ciut głodny jak syty
gość jednakowo był nieruchawy.
Z konserwatora zabytków z Wiskitek
marny ma panna miejscowa pożytek.
W kręgach zbliżonych huczy od wieści,
że nawet ciut jej nie chciał zbeszcześcić,
bowiem uznawał i ją za zabytek.
Dziś limeryk o człowieku, który nie wiedział, że trzeba się zgłosić do logopedy.
Ostrzyciel stali co warsztat miał w Pile,
marnie wymawia "strz" głoski i tyle.
Interes przeniósł aż do Bydgoszczy,
bo odkąd wyznał, że piłę oszczy,
widziany w Pile jest raczej niemile.
Jest w miłośniku joggingu spod Brzeżna
na skoki w boczek ochota bezbrzeżna.
Po dociekliwych pytaniach żony
stwierdza ciuteńkę tylko speszony:
"To jest znajomość wyłącznie pobieżna".
Dziwił się wnuczek gdzieś w Reykiaviku:
"Czemuż nie mamy sąsiadów bez liku?"
"Przyjmij szkrabie do wiadomości,
otóż przez wzgląd na rybie ości
państwem ościennym jesteśmy smyku".
Chciał młody leśnik gdzieś pod Nieporętem
zachwycić żonę zielonym prezentem.
Zdębiał, ujrzawszy wyrżnięty las -
Świerki klonować najwyższy czas!
Choćby uświerknąć przyszło ze szczętem.
Żali się dama spod miasta Brzeszcze
- Doktorze! Miewam przy chłopach dreszcze.
Koić jął medyk spazmy ciała
- Czy pani dzisiaj już brom brała?
- No nie brombrałam wcale dziś jeszcze!
Dziś kaszubsko - kociewskie wiadomości kulturalne
Znawca Moniuszki z Pucka (Kaszuby)
jest też artystą niezwykłej próby.
Gdy uśpi tabaka go stara,
wsłuchany w dźwięki zegara,
chrapie bezbłędnie arię Skołuby.
Animatorka teatru z Tczewa
niezwykle dźwięcznie śpi, bo śpiąc śpiewa.
Ma ponoć angaż już pewny
do roli Śpiącej Królewny.
To czemu z Tczewa, kto żyw, ten zwiewa?
Gorliwa panienka ze Skuł
skróciła swe mini o pół.
Kiedy więc zerkał pleban,
ręce wznosząc do nieba,
oczęta spuszczała ciut w dół.
Dociekliwy mieszkaniec Zagórza
na teorię względności się wkurza.
Co rusz żądli myśl go nagła:
"Gdy z prędkością kocham światła,
to się skraca, czy jednak wydłuża"?
Dziś duptyk limeryczny będący próbą spełnienia życzenia Ani Ś., która chciała limeryk o Basku z Bilbao.
Przystojnemu Baskowi z Bilbao
nieprzystojnie coś wczoraj dyndało.
Przysięgał na Chiny Ludowe,
że skryte organy miał owe,
a dyndała książeczka mu Mao.
Kochliwego zaś Baska z Bilbao
na skraj nędzy uczucie przywiało.
Zgadywał życzenia kobiety,
miast słuchać zaleceń poety,
żeby "resztę taczkami w PKO".
Kochliwego Chińczyka z Makao
na skraj nędzy uczucie przywiało.
Zgadywał życzenia kobiety,
miast słuchać zaleceń poety,
żeby "resztę taczkami w PKO".
W Wilnie się żenił gość z miasta Troki,
bo go olśniły bujne blond loki.
Jednak gdy ujrzał negliż żony,
wspomniał Mariana kalesony
i nic nie mówiąc, wziął dupę w troki.
Mieszkała dama na wyspie Formoza,
co chciała lorda i raczej nic poza.
A gdy narzekał lord który
na wady damskiej postury,
pani stwierdzała: "To przecież lordoza!"
Chodziarza, gdy ćwiczył chód pod Międzychodem,
wabiły dziewczyny swych bioder obwodem.
Pomimo iż nęcił czar ciał,
stypendium przytulić też chciał.
Więc brał je zazwyczaj, ot tak, mimochodem.
Szlag trafia wędkarkę z Żagania:
"Dość tego rannego wstawania!
Prób było już pięć a,
wciąż jestem do wzięcia.
I dzisiaj nie miałam znów brania".
Pan Jarzemboski z przysiółka Połoski
twierdzi, że ciało specjalnej ma troski:
"Ćwiczę w najlepszych siłkach Lublina,
przez to urodę mam Apollina.
Nie trzeba gadać. Się wie. Ja żem boski!".
Pekińczykowi w Wuhanie
obmierzło ryżu jadanie.
Miał skośny zgryz,
i brudny fryz,
przez żarcie ryżu w śmietanie.
Pekińczykowi gdy gościł w Wuhanie
nadskakiwały ponętne dwie panie.
Sądziły (błędnie niestety),
że to jest pies na kobiety,
bo im się śniło ogonka merdanie.
Jaka choroba, takie podziękowanie
Wenerologa z miasta Brześć
za walkę z tryprem nagrodził teść.
Choć z teścia stary był tryk,
zdołał wystrugać tryptyk,
by adekwatnie oddać mu cześć.
Cud bermudy mistrz igły z Bermudów
szył na miarę, lecz próżny był trud ów.
Gdy wypięła się zimą młodzież
na przewiewną ze wszech miar odzież,
sam się zaszył, bo zaczął pić z nudów.
Duptyk* limeryczny
Gruzińskie nazwisko
Pewien zawzięty gość z Okinawy,
pragnął latania poznać podstawy.
Nazywał się chłop Kamikadze,
stwierdziły lotnicze więc władze:
"Niechajże w w Gruzji nabiera wprawy".
Gdy wylądował był na Kaukazie
chciał świat przelecieć, w takim był gazie.
Orzekł pan burmistrz: "Z tym nazwiskiem,
raz się przeleci i po wszystkiem.
Oddam mu tapczan swój w takim razie".
Raz pewien góral hen na Kaukazie
chciał świat przelecieć, w takim był gazie.
Nazywał się chłop Kamikadze,
stwierdziły lokalne więc władze:
"Na drzwiach od stodoły niech ćwiczy na razie".
*Wiem, że dyptyk.
A tryptyk mógłby być o wenerologu.
Zdrowia życzę, bo zdrowie jest najważniejsze.