Poległ na placu boju
Król dyskoteki, drwal z Polańczyka przed dziewczynami pragnął się wyka- zać ikrą oraz polotem. Znów jednak skończył pod płotem w słynnej pozycji na Warneńczyka.
Odważnie użył poeta z Ryków siły werbalnej swych limeryków. Chciał amfibrachnąć pannę Zochę, ale go zawiódł trochej trochę, a dystych był z Tych, czyli nie z Ryków.
Choć narty ma maczo z Karpacza nie ściąga ich raczej z pawlacza. Zapewne trudno mu znieść, że w miasto może pójść wieść: "Ten, maczo niechybnie się stacza."
Limeryk fredrowski
Dworował rejent z cześnika w Lublinie: "Zanadtoś sapał waść na podstolinie." Ten jęty szałem wypalił z drwiną: "Sapię ja również pod podstoliną, bo mam, mospanie, Sapiechów w rodzinie."
Gdy w noc świętojańską nad Świną Jan nakrył swą lubą z dziewczyną, ta rzekła rozsądnie: "Ja nie sądzę, byś dziś musiał, Janie, nakrywać nas swoją pierzyną ."
Limeryk o tym, że sukcesy zawodowe nie zawsze korespondują z sukcesami w życiu osobistym.
Rachmistrz spisowy z Gwinei Bissau, choć kalafiorem wdzięk pań mu zwisał, tak pragnął życie odmienić, że wczoraj to się ożenić nawet próbował, lecz się nie spisał.
Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie tylko po tym jak kończy, ale też po tym gdzie zaczyna.
Psioczył kawaler spod Drohiczyna, że już go mierzi zimna pierzyna. Gdy rzekł do z geriatryka wuja: "Żonę wyszukam choćby tu ja!" Usłyszał: "Tutaj bym nie zaczynał."
Pozdrawiam sobotnio
Dziś efekt kwerendy biograficznej do Transakcji wojny chocimskiej Wacława Potockiego.
Gdy husarz chwacko gnał pod Chocim, rumak się potknął w kępach nawłoci. Ochwacił swego wierzchowca chwat, więc brak w eposie ich sprzed lat. Prześlijcie myśli serdeczne choć im.
Kawał kobiety jest z damy z Bodø. Sąsiadki twierdzą, że kawał z brodą. Myślą uczynkiem, zaniedbaniem nie grzeszą (bywa) owe panie. Ona nie grzeszy tylko urodą.
Gdy grabił sąsiada zbój z Ryni, nadepnął na grabie przy skrzyni. Trafiony tuż przy pęcherzu, ze strachu dostał łupieżu. Łupieżcze wyprawy więc czyni.
Fan szarad z Tomigusuku ołówkiem zrobił se kuku. Niezbyt rozważny ten pan przebił swój cenny or-gan, myląc sudoku z seppuku.
Ponoć Taj pewien z Bangkoku odtajał w Kłaju w tym roku. Gdy grzecznie kłaniał się Taj witajże odrzekł mu Kłaj, więc tajne służby są w szoku.
Miał hipochondrię w mitochondriach
Do okulisty palnął gość w Brzostkach: "Pan mi tu gada wciąż o błahostkach! Jakże się cieszyć oczu krzepą, kiedy mam kiszkę całkiem ślepą. Przez co zbyt wiele mam cukru w kostkach."
Czar podróży
Do żony, co mieszka na Helu pan Bronek rozkosznie rzekł: "Elu! Dzwonię, bo na Zakopiance, w dodatku przy pannie Ance, znów stanął mi maluch. W tunelu."
Kod Leonarda
Mistrz Leonardo gdy bawił w Pizie, umyślił zemstę na Monie Lizie. Widać więc jak na dłoni, że moc uśmiechu Moni, w krzywym jak wieża tkwi damy zgryzie.
Raz zapalczywa jejmość z Załęża zwichnęła żuchwę krzycząc na męża. Teraz kuruje nieboga swą szczękę u gnatologa szczęk medycznego znosząc oręża.
Limeryk interpunkcyjny
Waha się dziewczę ze wsi pod Kraśnikiem nad i być kropką, czy pod wykrzyknikiem. Pod lupę bierze też czasem (dość często, mówiąc nawiasem), średnio rajcowny ślub ze średnikiem.
I jeszcze mokry sucharek.
Który znak przestankowy jest najbardziej deszczowy?
Wielokropek
Tu łatwo o guza
Wczoraj w Guzowie, na skraju wioski zwarł z Limanowskim się Malinowski. Dziś Malinowski chodzi z limem, a to zapewne przez malinę, którą na szyi ma Limanowski.
Zawroty głowy zapaśnik z Bari miewał z miłości do Maty Hari. Pojęcia nawet nie macie, że przed harcami na Macie atleta musiał brać aviomarin.
Limeryk jajeczny
U gastrologa (Ruciane-Nida) jajko się wścieka jak Al-Ka’ida: "Na luzie się wszystko zaczęło, a jednak solidnie mnie ścięło. Na zatwardzenie niech pan coś mi da!"
Limeryk przedwyborczo - feminatywny
Aktywistka lokalna (och, nie z Koniakowa), głowy w piasek jak strusie strachliwe nie chowa. Śmiało głosi, że jest kandydatem, ale członkiem chce zostać, a zatem jeszcze bardziej niż teraz być musi chujowa.
Do czego to doszło!
Limeryk idący chyba za daleko
Wyniki dochodzenia
Przypadek niedoszłej hrabiny z Lozanny tak ujął koroner w raporcie porannym: "Cóż, zeszła nim doszła, choć chyba brak poszlak, że zaszła, gdy hrabia wyciągał ją z wanny".
Raz hotelowy gość z Tijuany klucze oddawał nieco zaspany: "Gdy zjadłem bałszcz i kłokiety, i te na deseł sołbety. Spałem jak suseł. Tapczan zasłany."
Złakniony wiedzy stolarz z Opola wgryzał się z pasją w historię Polan. Z książek zostały wióry, bo facet rąbał lektury, od deski do deski - jak stolarz.
Dystyngowana matrona z Wałcza chciała pieseczka mieć rasy chow chow. Wmawiał jej sąsiad: "To piękny szpic" aliści chyba brał ją pod pic, bo chow chow z Wałcza okrutnie miauczał.
Kucharka z sołectwa Hrebenne uwielbia przyprawy korzenne. A jednak unika starego piernika, ze względu na skutki brzemienne.
Kucharka z sołectwa Hrebenne uwielbia przyprawy korzenne. A czemu unika starego piernika? Bo twardy, a zęby są cenne.
Limeryk o potrzebie ciszy
Cóż, głuchy jest łowczy z Hajnówki na wieczne swej ślubnej wymówki, że huczy jej w głowie, gdy mężuś w alkowie, jak co dzień ją cmok z dubeltówki!
Głuchy był łowczy z Hajnówki na wieczne ślubnej wymówki, że huczy jej w głowie, gdy mężuś w alkowie, całuje ją z dubeltówki.
Dyktator mody z Cortone tak wszystko miał odwrócone, że żądał by bez kleju, jego rajstopy w spreju, były tył na przód noszone.
A trzynastozgłoskowca żal..
Dzieła pewnego poety z Wrzeszcza, znów podnieciły dwóch strasznych mieszczan. On całą księgę trzynastą, co liczy wierszy ponad sto. w limerykowej formie im streszcza.
Chwalił się pewien poeta z Wrzeszcza, że książki w pięciu linijkach streszcza i nawet księgę trzynastą, co liczy wierszy ponad sto, on w limeryku sprawnie pomieszcza.
Limeryk chyba przemocowy
Niebłyskotliwy był gość z Tirany i towarzysko nieobeznany. Żona dość mająć roli niańki, spuściła chłopu cięte bańki. Lubi gdy mąż jest otrzaskany.
Pewien hodowca, co żył w Mombasie specjalizował się w kóz wypasie. Marnował chłop energii wiele, gdy wtrącał się kozodój lelek, co doił mu kozy, kiedy da się.
Pewien hodowca, co żył w Mombasie wypasał kozy na szwagra tarasie. Rzekł, gdy go ujrzał w psotnej pozie przy pozbawionej wdzięku kozie: "Obycia więcej chyba ci zda się"
Smaki dzieciństwa
Kawaler pewien, mieszkaniec Wschowy wzdragał się szukać drugiej połowy. Chętnym dziewczętom mawiał: "Jam wierny dewizie 'Zrób to sam'. Idolem moim Adam Słodowy".
Prosił, prosił i uprosił
Uprosił żonę aptekarz z Rijeki by piekarzowi zaniosła lek i... Ta zwykle blada połowica rumianą buźką znów zachwyca, bo apetyczne ma dziś wypieki!
Limeryk małomiasteczkowy
Urodę miał łosia i mieszkał w Łosicach. Bywała u niego (jak mniemał) dziewica. Gdy wiedzę o pannie był posiadł, część znaczną utracił gość włosia i w Łysych łysiny połyskiem zachwyca.
Ciężki tydzień, więc limeryk o nieskutecznych próbach osiągnięcia celu.
Jak pech to pech
Uparty topielec spod Brzegu Dolnego utonąć nie zdołał. Zapewne dlatego, że mimo podjętych prób szeregu przekorny wiatr spychał go do brzegu, Tak miewa, kto zbytnio rozdęte ma ego.
Zawzięty topielec spod Brzegu Dolnego nie zdołał utonąć z powodu błahego. Mimo podjętych prób szeregu wiatr ciągle spychał go do brzegu, albowiem niezmiernie rozdęte miał ego.
Przez swe skłonności Kazik z Kraśnika przepił był pomnik M. Kopernika. Pytają w mieście: "Co tak chrzęści?" Po części to żoneczki pięści, po części chrzęści tak cześć Kazika.
Informuję, że owszem, w Kraśniku nie ma pomnika Kopernika, a to dla tego, że go Kazik przepił.
Tak kocha horrory gość z fińskiej Lokki, że nie wie co począć, gdy przyjdzie zmrok i spotkawszy pod kinem, ponętną dziewczynę, bezzwłocznie oświadcza: "Żal że nie zwłoki".
Tak kocha horrory gość z fińskiej Lokki, że głupio się czuje, gdy przyjdzie zmrok i spotkawszy pod kinem, ponętną dziewczynę, bezzwłocznie oświadcza: "To nie są zwłoki".
U ciepłej wdówki z Zimnej Dziury nie zagrzał miejsca wdowiec, który nie miał niestety (a to pech), tych trzech potrzebnych jednak cech: jurności, kasy oraz fury.
Ubarwić pożycie chciał gość z Huty Kalnej, co żonę ze służby miał penitencjarnej. Ta rzekła: "Coś czuję, że zaraz cię skuję, by srogi dać odpór tej groźbie oralnej."
Limeryk o braku poczucia humoru
W czyściuchnym WC stacji Czachówek tak do półgłówka stękał półgłówek: "Drogi sąsiedzie, powiedz ty mi, bo mi niewiedzą czacha dymi, czemuż to śmieszna jest gra półsłówek?"
Limeryk antyprzemocowy
"Co wybrać?" Myślał drwal z Sandomierza. "Tu płonie konar, a tu wieczerza?" Kucharka mu na to: "Serdeńku, nie próbuj mieć ze mną na pieńku, bo zaraz plackiem będziesz tu leżał."
Spotykał się z nią przelotnie
Zagadka
Raz nowożeńcy z Zalesia Górnego mieli się kochać aż do upadłego. Choć oblubieniec był jeszcze w gazie skończył pieszczoty po pierwszym razie. Spójrz na wers pierwszy i pojmiesz dlaczego.
Urocza dama z gminy Warlubie mawiała często: "Zjeść to ja lubię" Grzeczny, choć cienki Bolek mruczał przy tłustym rosole: "W zaletach twoich nieco się gubię".
Ornitolodzy z okręgu Miami o pewną sroczkę walczyli ptaszkami. Dumała panna już w desu: "Czy konflikt ich interesów choćby maleńką błyskotkę dziś da mi?"
Urzędniczka skarbówki w Parczewie cień ujrzała gołego przy drzewie. Czy to święty turecki, czy też drag queen bez kiecki? Słowem, czyj to interes? Wciąż nie wie.
Żonka z Dzięrzążna w gminie Morzeszczyn co dzień staremu nad uchem trzeszczy. Ów sądząc, że to radio rzekł do niej: "Leokadio, zmianę na model to nowszy wieszczy".
Głodne kawałki
Limeryk dla tych co się przejedli w święta
Czerstwy porucznik z praskich koszarów jak mógł pocieszał głodnych huzarów. Nie bał się braków w kantynie, bo choć porcyjki tam tynie, miał niespożyty zapas sucharów.
Kucharz gawędziarz ze wsi Hilarów ten sam ma talent do wiców i garów. Goście lubiący stołu rozkosze - byle nie czerstwe - wołają - proszę, choć niespożyty ma zapas sucharów.
Najpierw loda
Gorący jak piecyk zdun ze wsi Zdunki zapałał uczuciem do zimnej Dunki. Nordyczka rzekła: "Z figli nic nim, nie zjesz choć jednej gałki Ice Cream, bo wolę mieć z tobą chłodne stosunki".
Limeryk o dochodzeniu
Inspektor śledczy z włoskiej Foggii, z dochodzeniówki, więc gdy dochodzi, systematycznie - to oczywiste - ptaszkiem odhacza punktów listę, by się zatrzymać doszedłszy do Gi.
I jeszcze....
O upierdliwym (limeryk przewrotny)
Na prawie każde rozwiązanie, Choćby i było bardzo dobre Potrafił znaleźć jakiś problem Gość upierdliwy niesłychanie, Co zamieszkiwał pod Poznaniem.
Odwrotnik dla dzielących włos na czworo i czyniących wszystko na opak
Grzebiąc raz któryś w tym co sprawdzone, ujrzeć chcąc prawdy najgłębsze dno, badacz wątpiący w owo i w to, siebie wywinął na drugą stronę bogatym wnętrzem zdobiąc Ankonę.
Grzebiąc raz któryś w tym co sprawdzone badacz wątpiący w owo i w to ujrzeć chcąc prawdy najgłębsze dno, zadziwił całe miasto Ankonę gdy się wywinął na drugą stronę.
Limeryk o szczytowaniu
Do alpinistki z miasta Gronau przyszedł raz we śnie lord, a ona, choć z trudem osiągnęła szczyt, bo Anglik się nie starał zbyt, orzekła, że jest zaszczycona.
I jeszcze.....
Limeryk na szał zakupowy
Dość niecierpliwy gość z Ostrołęki skrócić zakupów zapragnął męki. Z marszu kapelusz dobrał nowy, potem, gdy spodnie miał już z głowy, buty wygodne wybrał od ręki.
Ech, sobótka, sobótka Dziś późniejsza pobudka😀
Pozdrawiam
Dzień wcześniaka można mieć co dzień
Pragnął koneser sake z Nagano żeby mu kaca pokonać dano. Wymyślił spryciarz jeszcze we śnie, że dzień wcześniaka uczci wcześnie dwie pięćdziesiątki waląc już rano.
Strofy z sofy
Gdy poetyczna dama z Załęża nie chce używać z kuchni oręża, chłopa, co wrócił rano, wita mową wiązaną, twierdząc: "Ja właśnie strofuję męża".
Limeryk wyczesany
Miał fryzjer salon tuż pod Olesnem, panie w nim chętnie bywały przed snem. Zwłaszcza zaś krąg wytwornych dam chcących mieć fryz i tu i tam darzył go w sercach miejscem poczesnem.
Chciał świecić przykładem
Inżynier napięć wysokich w Pszczynie, zadziwił Pszczynę, w społecznym czynie świecąc wyłącznie oczami. Świecenie zaś klejnotami było przyczyną napięć w rodzinie.
Radło czy rodło?
Bezżenny fellach, co żył w Maghrebie, by zdobyć żonę, wychodził z siebie. Wybrankę jednak tym zasmucił, że niekompletny do siebie wrócił. Radło odzyskać ma ponoć w niebie.
Na luzie
Twierdzi pan Zdzicho, że z Zuzą z Tuluzy pasują do siebie jak bila do łuzy. Choć Zdzich to twardziel tak jak w bilardzie bywają czasem tam i tu luzy".
Przymioty Zuzy markizy z Tuluzy znają w Tuluzie nie tylko Francuzy. Krąży wciąż plotka, że kogo spotka, tego zachęca: "Spójrz, mam tu luzy".
Pewien kłusownik z borów Otrytu, na zimnym głazie, tuż obok szczytu spędził chwil kilka i złapał wilka, więc duma teraz: "Czopek gdzie by tu"?
Ciuszki zrzuciwszy mieszkanka El Jobo z dumą przygląda się ciała zasobom: "Tak zbudowanej damie lustro przecież nie skłamie. Zacne zasoby mam przed i za sobą".
Pulchna mieszkanka miasteczka El Jobo co dzień taksuje swe wdzięki no bo, takiej przemiłej damie lustro przecież nie kłamie. Zacne zasoby ma przed i za sobą".
Z pamiętnika młodej lekarki
Gabinet młodej lekarki z Kłody odwiedził pacjent (nie całkiem młody). - Zapewne jakąś mam infekcję, chciałbym więc proszki na erekcję, gdyż ustawiczne dręczą mnie wzwody.
Dziś limeryk o zgubnych skutkach braku kontroli nad fobiami antyniemieckimi
Paralotniarz Kazimierz z Dęblina niezbyt chętnie w przestworza się wspina. Trasę: Cyców - Niemce - Nielisz, wybrał wczoraj, lecz dziś wie iż leci z Helgą i stąd głupia mina.
Ojciec Filona (chyba z Siestrzeni) mawiał do syna: "Musisz się zmienić. Sukcesu sprzyja ci aura Fil, nie spoczywaj na laurach"! Więc z Laurą Filon nie chciał się żenić.
Pod w biblioteką w mieście Paczkowie Entuzjastycznie gwarzą rajcowie. Gadają do siebie: "Patrz pan, Ależ się udał ten plan, Z książkami paczkomat mamy w Paczkowie"
Obnośny sprzedawca kurt w Kutnie
Kurtę rozchylił przy furcie I tarzał się w jogurcie Mrugając bałamutnie
W wierszach poety z miasta Kokura walczą prostactwo oraz kultura. Gdy w swoich haiku dostrzeże cha i ku, twierdzi: 'Ktoś robi mi koło pióra'.
Ichtiologowi (no nie znad Pisi) capnął klejnoty żarłacz tygrysi. Badacz do lubej rzekł: "Madam, bydlak entuzjazm mój dla dam zeżarł, i reszta z lekka mi wisi."
Pewien Krzyś, wieczorem w Suwałkach, czyniąc dank za Koszałka Opałka, powziął nagle ochotę Maryś chwycić za Rotę. I na czczych nie skończył przechwałkach.
Namawiał agent blueswoman z Helu, by wzięła udział w bojach w kisielu. Chęć wielka we mnie - rzekła - drzemie na udział, jednak tylko w dżemie, Nie czujesz bluesa mój przyjacielu!
Kto dzieckiem w kolebce....
Co dzień pan Dariusz z Olkusza na serc podboje wyrusza. Zaświadczy niech diariusz, że posiadł ten dar już, gdy ledwo w beciku się ruszał.
A kogut ma drugi etat
Właściciel kurnika z Bangkoku do pracy się wybrał w szlafroku. Nie taił wcale Taj, że robi to dla jaj, bo kogut ma fuchę na boku.
by śnić się kokoszkom po zmroku.
Tęsknota dziewicy
Samotnie cierpi dziewica z Osucha: "Tuli mnie w żalu tylko cisza głucha. Gdy nie chce cnoty wciąż nikt zbezcześcić, mógłby mnie chociaż prąd z raz popieścić, dreszcz niech przeleci, niech wiatr choć wydmucha!"
Pojechał maluchem gość z gminy Zakroczym nad Wisłę, znęcony urokiem warkoczy. Gdy rzeka drogę zalała tak chyba na metr bez mała, zawrócił. Czy bał się malucha zamoczyć?
Pijanemu gościowi w nadleśnictwie Człuchów granat urwał klejnoty wraz z fragmentem ciuchów. Chętny do wypitki, rzekł do swej kobitki: "Co nam teraz szkodzi walnąć po maluchu!"
Worek ziemniaków pryk z Miłomłyna Niósł do piwnicy - a tu dziewczyna. Usłużne dziewczę drzwi uchyliło, myśli więc: "Z nią to musi być miło. Z rozkoszy sapię, czy w worku przyczyna?"
Przyjaciółki od serca i ich mężowie
Jest w Borzechowie miejsce wygodne, gdzie czas spędzają siostry przygodne. Na siostrę wciąż zerka psiapsiółka od serka, bowiem z grzybami spotkań są głodne.
Skarży się Stach ze wsi Krąpiel, że głowę wciąż ma pełną zwątpień. Zażyj wonnej kąpieli, tarzaj się w bieli pościeli; nie siedź przy kompie, weź kąpiel!
Przez żołądek do serca?
Chcąc się przymilić, żona z Rybnika słodko zachęca: "Chcesz naleśnika?" Puściwszy fantazji wodze, zasępił mąż się srodze: "Skąd wiesz, jak zrobić to na leśnika"?
O obrotach
Do Kopernika Anna z Fromborka rzekła, uszczknąwszy nieco z gąsiorka: "Choć dzieło twe prawi inaczej, to stwierdzić znów skłonnam, że raczej świat wciąż się kręci wokół rozporka".
efekt lektury
Biegacz-amator, mieszkaniec Helu zmówił się z Zośką na seks w hotelu. Inteligentny zegarek punktów doliczył mu parę, i w końcu orzekł: "Jesteś u celu".
Limeryk filozoficzno-logopedyczny
(Dedykacja dla Zuzi i Ani)
Choć szepleniący filozof z Mucznego czytał Nitzschego, by wzmocnić swe ego, orzekła Eulalia, spostrzegłszy realia, jak on szepleniąc: "Dziś żnów nicz ż tego"
Drwal z pielęgniarką z lesistych Wilkasów miewa epizod (od czasu do czasu). Zdarza się marznąć dziewczynie ubranej w czepek jedynie, gdy nie dokończył rąbania drwal lasu.
O limeryków fance z Gandawy mówią w Gandawie: "Ona dla wprawy, (podobno z dobrym wynikiem), lubi się bawić językiem. Najchętniej Zenka, panie łaskawy!".
Hasło lingwistki sławnej w Szprotawie: "Pier(w)si w nauce, pier(w)si w zabawie." "Sukcesy me tego wynikiem, że lubię się bawić językiem. Jak jakiś znajdę, znów się pobawię".
Na złotej plaży gdzieś pod Sopotem pani się pragnie chronić przed potem. Ni aerozol, ni Fa w kulce nie doradziły dziś bidulce, czy wziąć pigułkę tuż przed czy potem.
Znów do Erazma z Rotterdamu we śnie szeptała dama, że da mu. Mruczała wdzięcznie: "Erazmie, weź chociaż jeden ty raz mnie. Raz nie zeszpeci twego biogramu".
W maleńkiej gotlandzkiej mieścinie Visby przygodną Got wpuścił trzpiotkę do izby. Na figle wzięła Gota ochota, więc uwierała stale myśl go ta: "Jak tu z żoninych raz wyrwać się ryz by?"
Ceniony literat z Mińska Maz. co rusz to uderzał ostro w gaz. Skończ - rzekła żona - na razie, kurs gotowania na gazie, i dzieciom ugotuj coś chociaż raz.
Zupełnie jak rzodkiew chłop z miasta Ustronie czerwony wyłącznie po wierzchniej jest stronie. Spodnią zaś stronę ma białą jak śnieg (no chyba, że akurat się wściekł). A jednak Marychna zwie czarnym go koniem.
Z księgi przysłów (bez domysłów)
Kantował ziomków mer Saratogi, kłamał i kręcił, że Boże drogi . Gdy go wywiozła wreszcie taczka, nóżki miał krótkie niczym kaczka, albowiem kłamstwo ma krótkie nogi.
O fakirze Chciał odnieść fakir znad Gangesu sukces w dziedzinie showbiznesu. Nie mając kobry, swego padalca wokół każdego owijał palca mistrz rozwijania interesu.
Maczo z Karpacza
Strofował ją maczo z Karpacza - Ty nie chodź do daczy brodacza. Po rozkosz ciała do mnie przyjdź, mała. Ten facet to tylko pół macza.
Admin na wczasy pod Władysławowem wyposażenie wziął z pracy plażowe. Firma nie może nic zbyć ni kupić, prezes do knajpy poszedł się upić, bo urządzenia zginęły brzegowe.
W imię ochrony przyrody
Dumała dziewczyna z Pinczyna o drwala Józefa wyczynach. Patrząc jak on rąbie dęby, rzekła: "Jam też w wieku rębnym, więc niech się ostanie drzewina."
Rozmówki polsko-polskie
Witał wójt panie we wsi Mazowsze: "Ja względem tego, co to i owszem." Na seks wnet chęć miał już rząd dam: "Jak by tak co, to i niech tam, chociaż zasady mamy surowsze."
po wszem, surowsze
O zgubnych skutkach nadużywania
Ochoczy kominiarz zrodzony w Żninie, po nocnej hulance i rannym klinie chyba w złą godzinę wleźć chciał na drabinę, bo drab, mąż drabiny, prędki był w czynie.
Wypisz wymaluj
Rzekła dziewczyna do chłopca z Raczek "Masz w sobie jakiś ciut ptasi smaczek". "Może słowiczy mam głos? Może to ten orli nos?" "Kuper i buźkę raczej masz kacze!"
"Ty niżej pasa wszystko masz kacze!"

Czy chcieć to móc?
Skarżyła się dama ponętna z Ligoty, że Zenka nie kuszą jej bujne przymioty. Na śląskie dąsy i ochy tak rzekł "Warszawiak" z Baniochy: "Ja wolę mam nawet, lecz brak mi ochoty."
Skarżyła się dama dostojna z Ligoty, że męża nie kuszą jej bujne przymioty. Ten szczerze wzburzony tak rzecze do żony: "Ja nawet i chcieć chcę, lecz brak mi ochoty."
Manieryzm
Światowej sławy malarz z Canberry, gdy wena gasła raczył się sherry. W kielichu trzymał pędzelki, a sherry pijał z manierki, więc prędko popadł w skrajny manieryzm.
Limeryk niezamierzenie sadystyczny
Żona farmera z Północnej Dakoty jak nikt umiała z wybrankiem drzeć koty. Ze złości tej w końcu zmarła, lecz dalej z nim koty darła, mając we wzgardzie futrzaków przymioty.
Oświadczam, że jestem zdecydowanym wrogiem męczenia zwierząt, a osobliwie kotów. Klip
Partykularny interes
Wybitny lingwista z miasta Zwolenia choć nieraz próbował, potomka nie miał. Skąd mogła wiedzieć żona pobożna, że partykuła (nawet i mnożna), nie służy nijak do dzieci mnożenia.
Wybitny lingwista z miasta Zwolenia na własny się sposób brał do płodzenia. Skąd mogła wiedzieć żona pobożna, że partykuła (nawet i mnożna), nie służy nijak do dzieci mnożenia.
Tanich win smakosz z Marengo twierdzi, że głowę ma tęgą. Choć wszystkim jest wiadome, że tęgą to ma żonę, nie peszy wcale fakt ten go.
Groza mrozu
Pewien polarnik na Spitsbergenie wśród skał zapuścić pragnął korzenie. Kupił już nawet pierścionek, lecz gdy mu zamarzł korzonek, o ślub spytany odburknął, że nie.
Ornitolożka pewna z San Diego Najbardziej jesteś ptasi na świecie.
Zerknąwszy prostak i buc
jakże w nie umywają się do mojego.
Wspólne zainteresowania
Do ekologa rzekł chłop pod Zegrzem: "Ja też przyszedłem podglądać piegżę! A pańska żona? Po cóż mi ona? Tylko na chwilę na żonie zległ żem."
Do adwokata, co przybył był z Toga* powabna sędzia rzuciła od proga: "Szanowny mecenasie włóż jeszcze ty coś na się, bo entuzjazmu nie skrywa ci toga".
*O autorze. Cóż, nie speszyło wcale to go, że nieodmienna jest nazwa Togo.
W Weronie
Obśmiała krytyczka aktora z Werony: "W dramatach Szekspira gra same ogony." By zadowolić matronę zagrał trzy akty ogonem, choć w trzecim to już był co nieco zmęczony.
Bajeczka limeryczna Z inspiracji Andrzeja Waligórskiego https://bibliotekapiosenki.pl/utwory/Bajeczki_Babci_Pimpusiowej_I/tekst
Na pełną wdzięku troć z rzeki Iny sum ostrzył zęby (nie bez przyczyny). W euforii wołał: "Raz choć chcę wyheblować tę troć!" Z troci zostały ino trociny.
Dąsa się dioda z miasta Kraka: "Ja jestem partia nie byle jaka. Kiedy muskuły pręży swe mocny tranzystor p-n-p, chcę z trzecią nogą mieć chłopaka!
noWalijki
Pewien nikczemny ogrodnik z Walii nagle od żony - Walijki - zwiał i żył wśród Kolumbijek, bo do noWalijek wiosną ciągnęło duszę kanalii.
Ściąga z ciągów
Od koleżanki, uczeń z Elbląga otrzymał ściągę z wiedzy o ciągach. Pewnie w ramach rewanżu, na co drugim melanżu, ciąga ją w krzaki i ciuchy ściąga.
Limeryk ontologiczny Chciał ornitolog spod miasta Taszkient poznać co w życiu naprawdę ważkie. Zacny - usłyszał - kolego, nie bądź życiowym lebiegą i to co ważne zaznaczaj ptaszkiem.
Wsad inicjalny
Miał dać Krystynie boss z miasta Łazy, wsad inicjalny danych do bazy. Panna jęknęła: "O rety! Wsad inicjalny niestety, miałam już wczoraj. I to dwa razy."
Limeryk szumiący
Raz się spotkali w Suszcu pod Pszczyną facet puszysty z chudą dziewczyną. On nie przypuszczał, że ona z Pruszcza, a tłuszcz jest w Pruszczu żartów przyczyną.
Pojechał maluchem gość z gminy Zakroczym nad Wisłę, znęcony urokiem warkoczy. Gdy rzeka drogę zalała tak chyba na metr bez mała, zawrócił. Czy bał się malucha zamoczyć?
Ma Majka Majak z Miasta Nowego kłopot z Janusza rozdętym ego. Dość ma Janusza majaczeń: "Januszu ty lecz się raczej, nie chciej prześcignąć posła znanego."
Limeryk wiosenny
Pewien woźnica, mieszkaniec Siennej, dbając o zdrowia okruchy cenne, po nocnych hulankach u szwagra bratanka, rankiem kobyle rzucił - Wio - senne.
Pewien woźnica, mieszkaniec Sienny czując swój oddech niezbyt przyjemny, po nocnych hulankach u szwagra bratanka, do konia cmoknął rankiem - Wio - senny.
Zabrał Puchatek na Kubalonkę świąteczną struclę, miód i święconkę. Zjadł swoje małe co nie co, choć mu mówili Bóg wie co, żeby na letnią zmienił oponkę.
Poszedł był smakosz na Kubalonkę ledwo strawiwszy ze świąt święconkę. Pośród wiosennej ciszy jak mysz spocony dyszy: "Trzeba na letnią zmienić oponkę."
Zabrał Puchatek na Kubalonkę świąteczną struclę oraz święconkę. Teraz w wiosennej ciszy jak mysz spocony dyszy: "Trzeba na letnią zmienić oponkę."
Raz matematyk ze wsi Wygodne Najął gosposię swą na dochodne. Gdy zdarzył się łóżkowy dramat gosposia rzekła: "Dojdę sama". Ty chodź po domu i licz pochodne.
tylko nie dochodź czy to godne
Żona działacza z sołectwa Kłoda twierdzi, że całkiem jest już jak Doda. Dowodu chcecie ludzie mili? O wiek spytajcie, a po chwili, prosić będziecie: "Pani coś doda."
Pewna księgowa z sołectwa Kłoda twierdzi, że całkiem jest już jak Doda. Bowiem choć wie, co zysk, co strata, kiedy ktoś spyta ją o lata potem doprasza: "Pani coś doda."
Z najlepszych czerpał wzorów
Sztab polityka spod Kraśnika wciąż go namawiał: "Rzuć żarcika." Żarcik więc rzucił z przejęciem, o cnym Maryny fragmencie, tak wychwalanym w limerykach.
Pewien właściciel kurnika spod Brzegu w ćwierćmaratońskim nie wsławił się biegu. Miejsca nie zajął dobrego, jednak zapewne dlatego twierdził: "Mam jaja z wolnego wybiegu".
Lowelasowi ze wsi w gminie Kłaj ciachnęli klejnoty rogacze dwaj. Dziś piękno świątecznej pisanki (kwitując brak cennej tkanki) zbywa więc żartem: "To wszystko dla jaj!"
Chciał być najlepszą partią w Wyrzysku Józek, kawaler z trzeciego odzysku.
Trochę masz futro wyleniałe tygrysku.
Mąż zwiewnej żony, śledczy z Poznania zwietrzył jej podstęp podczas śniadania. Gdy znów popełniła gafę, mówiąc: "Przewietrzyć chcę szafę" zwiał do Żagania bez pożegnania.
Zadumana
Duma golfistka z Huciska gdy chuć ją w dołku uciska: "O dołka pustostannie jak się wyrazić starannie? Ja utyskuję, czy utyskam?"
Limeryk rzadkiej urody
Narzeka sąsiadka w Sadkach na swego sąsiada Tadka: "Z Tadkiem - tym leniem - jest jak z rozwolnieniem, nawiedza mnie raczej z rzadka."
Aczkolwiek
Poczuła dziewczyna w Miętnie miętę i mruczy namiętnie: "Nie bądźże aż tak święty i weźże wreszcie mię, ty". Więc wziął ją, aczkolwiek niechętnie.
Donos
Wieść niesie przez całe Polesie, że żyją tam tacy kolesie, co z piętra czwartego w celu ten tego postanowili znieść Wiesię.
Co kto lubi
Ona gorąca jak plaże Miami, on jak poezji ciut chłodny aksamit czar kontemplując sonetów i ód stwierdził, zerknąwszy na czarę jej ud: "Bardziej mnie nęci, co między słowami".
Hedonista
Z zażywną Bogną spod Kłodna żądzom dał upust dziś Bogdan. Wymościł potem spanie w bioder jej otomanie, tak Bogna była wygodna.
Z zażywną Bogną spod Kłodna użyć chciał Bogdan aż do dna. Chwyciło chłopa spanie w bioder jej otomanie, tak Bogna była wygodna.
Marzyciel Dobromir - wieś Nosy Poniatki chciał zgrzeszyć z sąsiadką ale bez wpadki. Co trzeba to nabył i poszedł do baby, Skutek - wydatki i na grobie bratki.
Kosz na koszmary
Dumała dziewczyna z Pinczyna o drwala Józefa wyczynach. Pytała zięby na skraju poręby - Pod Józkiem jest lepiej czy na?
Artysta wysokich lotów
Zawzięty malarz znad Noteci malował wszystko, tak jak leci. Nawet zaloty kocie, nawet samolot w Locie. Zmalował w końcu czwórkę dzieci.
Po wódce księgowa w Dakarze z bilansem się bije w drink barze. Wino na stronie WINIEN, po stronie MA piwa skrzynie księguje nie szczędząc wyrażeń.
Jest informatyk ze wsi Borzęcin na trzeźwo to seks go nie kręci. Ale po szóstej wódce, to nawet i w rozwódce może zakochać się bez pamięci.
Dzień liczby π
Mędrek na brzegu stromistym Słupi chciał stawiać wiatrak, lecz się wygłupił. Ni Pitagoras, ni Epikur nie pomógł na to π w mnożniku. Zbyt blisko stały ziomków chałuπ.
Grażuś, sołtyska z Międzyborowa Zawsze do czynu chętna, gotowa. Zamiast zasypiać gruszki w popiele I wylegiwać się w niedzielę Rozbierze tory do Baranowa.
Grażynko, w dniu święta sołtysów i soltysek życzymy zdrowia i sił do działania Wanda i Krzyś
Innymi słowy - taki sobie
Twardziel mający korzenie w Sienie skarży się znowu na zatwardzenie: "Doktorze, zdatny nawet bywa, lecz jednak dupy nie urywa ten nowy środek na przeczyszczenie."
Pewien gospodarz, mieszkaniec Małkinii ojczyznę widzi podobną do Chin i gdy okazałosię jakie z niego prosię stwierdził, że "Kraj to kwitnącej świni"
Dzień Staroci
Pod Babią Górą, we wsi Zawoja zerka oldbojka na tors oldboja. "Jeśli ochotę masz, kolego, na przykład na coś ciut sprośnego, to w Dzień Staroci zrobię ci to ja."
Przychodzi chłop do lekarza...
Hipochondryka ze wsi Zaorze dołuje brak jakichkolwiek schorzeń: "Dwunaste konsylium już chyba orzekło, żem zdrowy jak ryba. To bez powodu umrę, doktorze?"
Chorować źle nie chorować gorzej!"
Dusza Janusza ze Skrzatusza co rusz spod grusz do Turz wyrusza. Choć dawno on już legł pośród tych grusz, wciąż damie z Turz tuszę wzrusza.
Swawoli ten Zbych spod Koziej Woli, (z wiekiem już jednak raczej powoli). Najszybsi w swawoleniu są jednak ci w Zwoleniu. Swawoli z nich każdy do woli.
Artystę baletu (w Kartuzach) liryczna potrąca wciąż muza. Euterpe się próżno trudzi, nie zagra na flecie mu dziś. Tak bywa z wrażliwcem w rajtuzach.
Chciał koprologii tuz z Gwadelupy stworzyć limeryk z rymem do dupy. Zrodził się (i cały sęk w tym) limeryk marny jak ten rym, co raczej luźno trzyma się kupy.
Rankiem na ladzie cukierni pod Tleniem do pączka rzekł pączek z różanym nadzieniem: "Chociaż z koloru nadzienia mego śmieją się mówiąc, że ja ten tego, tyś beznadziejny i zdania nie zmienię."
We Władzie ze wsi Radzieje władza pokłada nadzieję. Również i owa Włada dość chętnie się pokłada, (bez wpływu jednak na dzieje).
W klubie Koszykarz Wysoka Mała dama została trenerką bez mała. Twierdziła przez rok z okładem, że wsady robi się zadem. No, prawdę mówiąc, trochę kłamała.
W Zakopanem, pięknym mieście, Chłop się wyżył na niewieście. Czy się wyżył, czy nie wyżył, Fakt jest, że ją roznegliżył, Fakt jest, że ją roznegliżył.
Raz w pewnym mieście (chyba w Breście) chłop ciut się wyżył na niewieście. Chciał się wyżyć w Zakopanem, ale drgnęło mu nad ranem. Teraz po Breście zwiewa przed teściem.
Jest pewien śledczy w San Diego, że nie masz lepszego od niego. Podgląda i podsłuchuje a wszystko wyłącznie chujem, to oko i ucho jest jego.
Glosa do Ogniem i mieczem
Choć o Bohunie we wsi Rozłogi - Jakiż on - szepczą - zewsząd chędogi, nie w smak mu chędożenie, albowiem przyrodzenie przypiekł był sobie podczas pożogi.
Jedynie
Mówią blondynie w Londynie: "No schudniesz ty wreszcie czy nie?" "Kształt mój niestety jest skutkiem diety, bowiem jem dynie jedynie."
Stolarz bibliofil
Złakniony wiedzy stolarz z Opola wgryzał się z pasją w historię Polan. Z książek zostały wióry, bo facet rąbał lektury, od deski do deski - jak stolarz.
Kubuś fotelista i jego pani
Śni mąż w fotelu o Honolulu. Tam, w hotelowym westybulu w uścisku jakże bliskim tkwi pulchnej Maoryski. Wtem żona woła: "No, cho no lulu!".
Jeż filozof
Ma pewien jeż spod Limanowej swe Yin i Yang (w wersji jeżowej). Zatem nim poszedł lulu: "Nie ma miłości bez bólu" rzekł, schodząc ze szczotki ryżowej.
Bystra damulka w Himalajach dostała jaka półbuhaja. Wtrząchnąwszy jajecznicę, rzekła: "No ja pierniczę! Od razu zgadłam. Nie ma jak jaja!"
Pewien kolejarz, inspektor ze Wschowy tak się udzielał w inspekcjach branżowych, że pewnej niedzieli sam się wykoleił z Zośką, w inspektach przykolejowych.
Wzdycha księgowa z U. G. Borzęcin: "Arkusz w Exelu już tak nie nęci. Dawniej, gdym myszkę trzymała, to i drukarka śpiewała, i laptop kochał mnie bez pamięci."
Stwierdził sam pan burmistrz, szef dzielnicy Praga, że z tym nepotyzmem to kompletna blaga. Dąsał się po prasku: "O co tyle wrzasku? Ne potom ich płodził, by im nie pomagać."
Babeczka co mieszka pod Górą Zieloną ogląda po pracy stroniczka za stroną, prasę bajecznie wprost kolorową, w niej celebrytki twarzyczkę nową. Tak, znów zarobiona podziwia zrobioną.
Miał mawiać pewien górnik z Bytomia, że kot jego extra cechę by tą miał. Kot na to: "To nie pojęte, mówi się przecież - cechę tę. A miał, to na grubie z kotką jam miał."
Pewien dusigrosz z miasta Lubartów został w New Yorku królem pop-artu. Po lekcjach u popa wymyślił hip-hop, a gdy pop chciał tantiem warknął: "Bez żartów."
Śmieją się z gościa z gminy Lubartów, że ma do dzieci aż tyle fartu. Tłumaczą: "Chłopie, są metody, aby co roku nie mieć młodych." On swoje: "Z wackiem to nie ma żartów!"
Typ sprośny, co żył pod Otrytem, na dzieci nie łożył, lecz przy tem, porutę czyniąc latami, z nader wieloma paniami podzielił się swym genotypem.
Limeryk informatyczno - chirurgiczny (z tłumaczeniem)
Zachciała hoża matrona z Chorzowa urodę buzi swej upgradować. Rzekł doktor do miłej damy: "Tych wersji już nie wspieramy", stare więc api ma dama owa.
Zachciała hoża matrona z Chorzowa urodę buzi swej podrasować. Rzekł medyk do chętnej damy: "Pomóc pani rady nie damy", więc piwem leczy się dama owa.
Wersja remontowo - budowlana
Zachciała mieszczka jedna z Jeleśni widok facjaty swej uwspółcześnić. Rzekł majster: "Szanowna pani, faceliftng będzie do bani. Pod świeżym tynkiem są ślady pleśni."
W pogoni za młodością (wersja motoryzacyjno - aluzyjna)
Dogonić chcąc młodość kierowca z Bari dolewa do swego baku Campari. Jak dawniej chciałby móc posuwać, a tu co jazda to obsuwa. Znów nie ma mocy czerwone Ferrari.
Znów matematyk spod Kawęczyna bój o urodę macierzy wszczyna. Obciach, bo przy obiedzie spór z polonistą wiedzie o: "Macież wy odwagę Lenina".*
*"Macież wy odwagę Lenina, żeby wszcząć dzieło nieznane, zburzyć stare i wszcząć nowe?" St. Żeromski, Przedwiośnie (Cezary Baryka do Szymona Gajowca)
Spytał Zbych Anglika w tawernie pod Kłajem jakim to najbardziej różnią się zwyczajem. Ten odrzekł: "Gdy pora do domu, ja spływam nie mówiąc nikomu. Ty długo się żegnasz, by stwierdzić - zostaję."
Zdzicho, co mieszkał pod Starogardem, dostał od żony rozkazy twarde: "Do świąt, poproszę, wymyć te klosze." Odmówił. Wolał zostać kloszardem.
Aktor jednej roli
Zmarł wśród bezkresnych piachów Kalahari aktor przystojny niczym Omar Sharif. Niedocieniony sczezł z braku picia, niedoceniony, tak jak za życia. Oskara mumii (jak zwykle) nie dali.
Limeryk z podmuchem
Właściciel wiatraka z doliny Prądnika, by cieszyć się wiatrem po polach pomyka. Radośnie wciąż słucha jak wiatr pięknie dmucha. A sąsiad? Pędziwiatr. Jak dmuchnie to znika!
Narzeka jeż pewien z Limanowej, że ma dwa bóle co trują mu głowę. Jeden to nasza drużyna, a druga bólu przyczyna, to miłość do szczotki ryżowej.
Dyskretny urok szachów
Pewien miłośnik szachów z Miami, po kilku partiach w barze Pod Lwami, na reprymendę krótką: "Jak zwykle czuć cię wódką! bąknął: "A miałoby czuć szachami?"
O zgubnych skutkach używania klimatyzacji na stadionach piłkarskich w Katarze
Pewien futbolu mistrz z Barcelony nie lubił w piłkę grać przepocony. Twierdził, że klima fryzurę trzyma. Zakatarzony wrócił do żony.
Duma smarkaty gość w Katarze: "Kto sięgnie po ten puchar marzeń?" Wiadomym jest wszędzie, że mistrzem ten będzie, co ma w największym nos rozmiarze.
Limeryk kulinarny
Rzekł pewien cwany szaman z Botswany przez ludożerców w buszu pojmany: "Uczą te oto ryciny, by starej nie jeść ludziny". Mimo to szaman został zszamany.
Cura domestica
Zalotny ma wdzięk Bogna z Kłodna, lecz żenić się z nią niepodobna. Mija chęć niczym fantom, bowiem swym fatygantom wyznaje, że jest jajorodna.
Zalotny ma wdzięk Bogna z Kłodna, lecz żenić się z nią niepodobna. Przypadłość ma taką, że chętnym chłopakom oświadcza, iż jest jajorodna.
Pewien sierota, mieszkaniec Togo nie znał tatusia, złościło to go. Pytane sąsiadki mówiły do matki: "Z urody podobny jest do nikogo"
O synu pewnego macho z Tijuany nikt a nikt nie mówił tata wykapany. Gdy rodzic umył oblicze zakrzyknął syn : "Ja pierniczę! Nawet jest podobny tata wykąpany".
Prosiła go Pola z miasta Gorie: "Zajmij się polem, zasadź cykorię." Zamiast zasilać z troską warzywa polifoską wolał uprawiać poliamorię.
Pewien cwaniak pod skocznią Skalite niespodziewanie wszedł na orbitę
organem nie całkiem umytem.
Z zażywną Bogną spod Kłodna zażywał dziś Bogdan do dna. Wymościł potem spanie na bioder otomanie. Oj, chyba Bogna go pogna.
Przed Dziuńką, w mieście Wesoła uchylił Ziut poły połać. Widziała panienka, już więcej u Zenka. Bardziej dostojny był zgoła.
Ćwierćwieczna dzierlatka spod mostu Kierbedzia trenując zawzięcie gest "ucho od śledzia" z myślami się bije, jak tu dać w szyję, lecz tak, by się o tym prezes nie dowiedział.
A but w butonierce...
Od futurysty dziewczyna z Chęcin na oświadczyny chciała diamencik. Ze złości aż tupie: "Twój bukiet mam w dupie!" On: "Bukiet w dupie? Jakże to nęci!"
Chwalił wójt z gminy Łyse alians niosek z sołtysem. Na bok szły włoski, tak aby nioski, jajka znosiły łyse.
Pewien dostawca cukierków z Chin, co mieszkał w Warszawie w Holiday Inn, wysłał do Derry same papierry specjalnie na święto Halloween.
Światowy dzień miast
Nie w smak panience z grodu Kraka, zaloty kumpla z pośredniaka. - Mógłby - narzeka dziewczyna - fundnąć choć bilet do kina. Miast tego ciąga mnie po krzakach.
Przeziębiony meloman
Raz przeziębiony meloman z Jasła kaszląc przeklinał i klnąc wciąż, zasłabł. Gdy skończył się medyczny teatr, to za przykładem Amadea* choć już nie kasłał, to jeszcze "ka" słał.
Chciał mieć drobne pogrobne
Zaradny grabarz spod Wuppertalu odszedł z zawodu w aurze skandalu. W krypcie, gdzie temu ledwie dzionek kryptolog szczątki miał złożone, stworzyć kopalnię chciał kryptowalut.
Limeryki Lechickie
Była pewna panna z Wiednia znana jako partia przednia. Jeden jednak rzekł kawaler: "Partia przednia wcale wcale, a tylna niestety poślednia".
Pazerny grabarz z Vilarrealu odszedł z zawodu w aurze skandalu. W krypcie, w której przez wierną żonę kryptolog ciało miał złożone, stworzyć kopalnię chciał kryptowalut.
Adam, hodowca z Beer Szewy ukradkiem odwiedza chlewy. Bo choć nieczyste są świnie, to mu tam czas milej płynie niż obok zrzędliwej Ewy.
Na pierwszym peronie dworca w Koluszkach wsiada do pociągu wróżka zębuszka. Jedzie, (choć dziadek trąbił, że ząb ten zgubił zombi) by sprawdzić co skrywa wnuczki poduszka.
Z pierwszego peronu dworca w Koluszkach wsiadła do pociągu wróżka zębuszka. Mama do niej dzwoniła: "Przyjedź wróżko miła i sprawdź co skrywa wnuczki poduszka".
Gdy pewien Stanik, sztygar z Rybnika, zasnął po flaszce obok kwietnika, kobita jego - Frania, chętna do świętowania, z Maksem uczciła dzień bez Stanika.
Nie radzi dziś sobie Hilary z Nieradzi: "Gdzie są okulary? Gdziem je, kurtka, wsadził? Brak ich na nosa osi, więc nos musi donosić, jak od dobrej strony zabrać się do Jadzi.
Staruszek, żartowniś spod miasta Koluszki, - Jaja jak berety - mawiał do staruszki. Ona, gdy obejrzała, klejnoty jego ciała, stwierdziła: "Berety, ale i wydmuszki".
Radował się dmuchacz szkła z huty Jarosław, że podczas dmuchania bańka pięknie rosła. Gdy Zośkę wziął na dmuchanie, od Antka zaliczył w banię, i chłodzi tę bańkę co na bani wzrosła.
Pewien hipochondryk z miasteczka Przysucha, co był tak ostrożny, że na zimne dmuchał, katar złapał w terenie, bo miał chęć na Terenię; Dmuchanie na zimnie, nie służy gdy plucha.
Dziękuję raf za inspirację.
Z żoną bezpiecznie
Do gabinetu w dzielnicy Podwale przyszedł był macho po trzecim zawale. Zalecił medyk: "Swoje karesy do żony kieruj nie do metresy, bo zbyt się starasz przy obcej, bęcwale".
Kiedy nachalny wał pewien z Podwala do Ali miłej się śmiało podwalał, rzekła mu Ala: "Mam jedno ale, myślę, że było by wspaniale, gdybyś ty rozmiar ten sam miał lecz w calach."
Mistrzunia netu spod Yokohamy w bramie pieściły trzy piękne damy. Chciał do tej w stringach, znów puścić pinga, lecz nie spamiętał adresu bramy.
Dziewczyna sieciowca znad Noteci szukała czegoś co go podnieci. - Maski włóżmy - żąda hetera. Odrzekł jej Zbych sprzed komputera - Mnie to podnieca maska podsieci.
Pewien masztalerz ze stajni w Zambrowie wybitnie końskim odznaczał się zdrowiem. Masztalerz był bowiem chłopem co bierze panie galopem, zazwyczaj z tyłu i rży co się zowie.
Podkomorzego z zamczyska w Gierłoży wielce realny sen nocy tej zmorzył. W nim podstolina ciało wygina, bo się podstoli pod stolik położył.
Inne spojrzenie na wykluczenie
Nie chciała klucznika żadna w Zwoleniu, bo klucz mu wciąż dyndał przy przyrodzeniu. Panny się bały, że cnotę zgubią z tym twardym przedmiotem. Klucznik sprzeciwiał się wykluczeniu.
Nie miał tego w programie programista z Piły by panie coś innego niż kod mu pieściły. Gdy Ada* cmoknęła go w usta, do dziewczyn zmienił był gust, a język się mu zapętlił i dane zmieniły.
*Ada to również język programowania.
Gdy był pytany koniuszy z Głuszy, czemu w konkury zaraz nie ruszy, to z nieśmiałością mawiał jejmościom: "Sterczące u mnie to ma koń uszy."
Zapragnął koniuszy w Przysusze Z Jagienką młodzieńczych znów wzruszeń. Hulałaby dusza odarta z kontusza, lecz drgnął mu zaledwie koniuszek.
Zwłaszcza
Zapytał małolat Płaksina, gdzieś w mordobijskim powiecie:* "Czym różni się gołąb od zwłaszczy? Powiedz mi, tato, już przecie!" Odrzekł mu ojciec z zapałem: "Z wiedzy o ptakach masz pałę. Gołąbek, mój szkrabie, sra wszędzie, a zwłaszcza na parapecie."
*za J. Tuwimem
Wuj Sędziwój
Sędziwy Sędziwój, nad stawem gdzieś w Pszczynie, swą gruszkę na wierzbie obiecał był Inie. Gdzie pieprz rośnie pędził gdy zoczył wuj sędzi, że figę największą ma Ina w tej gminie.
Z jednaką czarne jak białe stoik traktował estymą. Do Szarych przeniósł się z Białej, słuch po nim całkiem zaginął. Nie w głowie myśli mu śmiałe.
Pewna smakoszka życia z Iwicznej Lubiła dania jeść błyskawiczne. Do Janka rzekła z Pińska -Jesteś jak zupka chińska Szybko się parzysz, a smaki liczne.
Chwaliła się wczoraj pani z Koluszków: "Mąż mój sąsiadko to anioł w łóżku." Na to ta druga: "Wstyd się przyznać, mój, miła pani, też nie mężczyzna, nie działa na niego powab cycuszków."
Popłynął promem Kurt z miasta Ystad, by z Kurdem z życia uciech korzystać. Kurt wypadł za burtę wołając: "O kurde! Jakaż ta natura Kurda dwoista."
Łzy sołtysa
Łzy sołtysowi ze wsi Długowizna wyciska z oczu organu malizna. Naprawić chcąc błąd natury, kosztowne łyka mikstury. - Dług rośnie, nie długość - zdziwiony przyznał.
Obśmiała Weronka w aktora z Werony: "W dramatach klasyków grasz same ogony." By zadowolić Weronę zagrał trzy akty ogonem, choć w trzecim to już był nieco zmęczony.
Panny nadobne, w rzece Kamiennej upubliczniały wdzięki swe cenne. Oglądając ich swawole, Rolek wczuł się w wierzby rolę. Szumiał cichutko: "Och, belle femme".
Na tańcach dziewczyny w stanie Utah umieją wyszukać krewkiego koguta. Wiedzą już one najlepiej - Co na wystawie to w sklepie. Miast gadać patrzą na numer buta.
Zgadywał Zenon, gdy z D. wrócił Miasta:* Sąsiad przed żoną, czy może za stał? O lepsze walczą zazdrość i strach; - Co robi, szelmo, w łóżku ten gach? - Cuda, Zenusiu, cuda i basta.
Zenon wróciwszy wcześniej do Jasła sąsiada z żoną w sypialni zastał. O lepsze walczą zazdrość i strach; - Co robi szelmo w łóżku ten gach? - Cuda! - jęknęła, nim Zenuś zasłabł.
Kawa po wiedeńsku
Chwali się dama wróciwszy z Wiednia: "Kawa w tym Wiedniu jak zwykle przednia. Gdy wypnę ładnie swe części zadnie cena za napar wychodzi średnia."
A mogło być tak przyjemnie...
Raz ichtiologa (chyba znad Pisi) żarłacz tygrysi szpetnie wymisił. Badacz do lubej rzekł: "Madam, żarłacz entuzjazm mój dla dam zeżarł, i reszta z lekka mi wisi."
Podstępny szczupak z maleńkiej Pisi zębami jak brzytwa wędkarza wymisił. Szczupak po rzeki basenie - rozsiewa swoje nasienie Czuje się byczo jak ACϟDC.
"Mam do chłopów pociąg duży" Rachela w Weselu St. Wyspiańskiego.
Niechęć ma dzierżawca gruntów w Morągu do dziewczyn co to w przeciągu na drągu. Nie skuszą go wdzięki ponętnej panienki. Winny? Znak przy drodze: "Strzeż się pociągu".
Nic nie jest takie, jakim się wydaje Henning Mankell Dziś na plebanii parafii w Brodzie oddał swój pokój proboszcz dobrodziej. Dogodził Magdzie, i Magda ma gdzie psalmy z nim śpiewać o słońca wschodzie.
Magda to nawet polubiła Brono, twierdzi, że bardzo podnieca ją ono. Mąż ma wątpliwości co do czynów jej gości, a ona, że to pro publico bono.
Pragnęła pewna aktorka z Borno nadać swej talii formę wytworną. Ścisnęła się w pasie, że bardziej nie da się. Zemdlała zanim rzekła buongiorno.
Złe skutki łączenia limeryków z alkoholem Smakosza tanich trunków z okolic Przeworska uwiódł wiersz o Mozarcie (autorka: Szymborska).* Do baru dał susa, fest się umorusał; skołowała go bowiem owa chryja dworska.
* https://zwierciadlo.pl/kultura/427260,1,wislawa-szymborska--humor-i-madrosc.read#
Odpryski historii Usłużny giermek na zamku Tenczyn zręcznie w łożnicy pana wyręczył. W dziele Długosza o tym cicho sza, więc w mrokach czasu zaginął ten czyn.*
*Jan Długosz mieszkał na zamku Tenczyn w roku 1461.
Limeryk dla miłośników reggae Niech świadczy przykład Boba z Grodziska, że Grodzisk miastem jest reggae i ska. Po polach i lesie głos basu się niesie i nawet konik rży ska na rżyskach.
Limeryk satyryczny Gdy stary satyr z miasta Blachownia umyślił Viagrę Light łykać co dnia doktor rzekł - Drogi panie, choć kuśka po tym nie stanie, to zacniej będzie wyglądać w spodniach.
Trzech Budrysów (Limeryk litewski) Notoryczna (już) wdowa z Budziska wiedzie męża na krawędź urwiska. Wśród śnieżystej zamieci w czeluść zleciał mąż trzeci. - Niezbyt lotny - orzekli ludziska.
Chińskie Muminki Pannie Mi Got Ka, miss Państwa Środka marzy się wiotka kibić podlotka. Gdy spróbowała pozbyć się ciała nic nie mieściło się jej do środka.
Archimedesa uczcić chcąc Krąpiel w wannie na rynku urządza kąpiel. Kąpie się Stacho z kompem pod pachą bo się zapomniał w czczeniu i pompie.
Latem naturyzm podzielił Lubodzież, zżymali się starcy, weseliła młodzież. Choć jesień i plucha uparciuch nie słucha gdy żona i proboszcz radzą mu lub odzież.
Kupił chłop ziemię w gminie Niechorze i lamentuje - Co robić? Boże! Bóg rzekł mu - Chłopino, sam rusz łepetyną! Ja w takich razach radzę - niech orze.
Narzeka emerytka mieszkająca w Brodach: "Filiżanki bez ucha i starca uroda jednaka jest przecie, więc żal serce gniecie; choć trzymać nie ma za co, to wyrzucić szkoda!"
Uwzięła się pani w Kozieradach by podkładania świń problem zbadać. Wyszła jej taka konkluzja, że to jest żart i iluzja, sama się przeto jęła podkładać.
Lucek na drodze do Nieporętu hałasu narobił i zamętu. To dzięki rencie, ludzkie pojęcie wyszło z życiowych zakrętów.
Na wernisażu
Skarży plastyczka się panu z Pruszcza - Znawców malarstwa pognać by już trza. Krytyki tuz tego lata Matejkę wziął za Fałata. - Jak to? Przy ludziach? Kto by przypuszczał!
Ploteczki
Plotkuje pani gdzieś w Nieporęcie Podczas wystawy: - Masz pan pojęcie, krytyki tuz tego lata Matejkę wziął za Fałata. - Jak to? Przy ludziach? I to w Zachęcie?
Pan Jurek z Sidziny Górnej okiełznać ciało chce jurne. Choć członki swe Jur wysuszył na wiór, wciąż chętki dręczą go durne.
Eva spytała: "Maszewo Duże?" Stach, przy wrodzonej swojej kulturze, wpierw złapał cegłę, a potem biegle, po polsku rzekł: "Masz Ewo duże!
Do szklarza rzekła panna z Pakości: Oj, pomyliło chyba się coś ci. "Szklarzu, ty mi tu nie wciskaj kitu, daj mi niezbity dowód miłości."
Zostać miss pragnie dziewczyna z Bronna, zachwycająca wdziękiem Iwonna. Kąpie się w misie, a potem, mokre swe ciało trze frotem; jakże bezbronna, czysta i wonna.
Zwiewna Bożenna z Cetniewa afektu znów się spodziewa. Fatygant Bożenny zostanie bezżenny, bo kto z nią spróbuje ten zwiewa.
Kamasznikowi z wioski pod Piłą z żoną fryzjera bywało miło. Gdy mężuś to zoczył, gach z kapci wyskoczył; z dziurą w skarpecie łyso mu było.
Faceci, jak śnieg na Kilimandżaro różowej Lidki padali ofiarą. Jeden po drugim zabrnęli w długi; na cacy zrobieni, czyli na szaro.
Nie licząc wędki, wędkarz z Rytra zabrał przynętę i pół litra. Powiódł w lebiodę dwie nimfy młode; trocie nie brały, złapał trypra.
Do damy rzekł maczo z Karpacza - Omijaj żesz tego brodacza. Po rozkosz ciała do mnie przyjdź mała. Ten facet to tylko pół macza.
Baca na Stary zerkał Smokowiec - Jaki tam ze mnie - dumał - światowiec. Wywijam miastowe łamańce godowe, gdy czułych pełen mam tu świat owiec.
Stary pryk spod Wawelu, użył takiego fortelu. Udając smoka dał się wycmokać (andro-mantyk) w fotelu.
W M4 pod Kętrzynem gościł Dominik dominę. Trochę pokrzyczał, kiedy zaliczał ekstazy bitą godzinę.
I dziwi się Idzi z Działdowa, jakiż to z niego konował, że wszystkie Lidzie leczone na dzidzie jeszcze w zdrowiu uchował.
Gdzieś między Gdynią a Sopotem wpada do Jadzi Zbych przelotem. Czy jest bezczelny ten gość niedzielny, gdy przeleciawszy zjeść chce potem?
Gadają, że na Żuławach pewna ochocza Zmysława, o własnych siłach wiatrak zrobiła z chłopa, na grobli przy stawach.
Zyndram, pryk spod Wawelu, w romantycznym chciał celu, z młodą z Plant Wandą, założyć stadło; andro-mantyk jak wielu.
Marzyła dziewczyna w Nysie, o chłopcu innym niż Rysiek. "Choć Parys (ten z Troi), co nieco nabroił - Parysa chcę, więc pa Rysie!"
Skubała dziewczyna w Nysie, warkoczy ogonki mysie. Troja się śni, Ryśki to Pcim - Parysa chcę, więc pa Rysie!
Przewrotny plan hrabiego Lesia; wynieść ją z lasu i bez straty czasu, zaLesić Agatę z Polesia.
Cezary z Czarciego Młyna Znów zasnął, ale przyczyna wtulenia się w susła to wcale nie gusła, lecz flaszka taniego wina.
Jeden brzydki desperat z Małkinii Z braku chętnych zakochał się w świni. W noc poślubną mu minka Zrzedła, bo to nie świnka, Lecz odyniec to był w wersji mini.
Ożenił się gość z miasta Radom, co niezbyt "tych rzeczy" był świadom - stąd, kiedy się dziecię zjawiło na świecie, dziękował za pomoc sąsiadom.
Syn grabarza, co mieszkał w Sopocie chciał tatusia odwiedzić w robocie. "Skoro przy tym obstawasz, wpadnij jutro - rzekł grabarz - to odkopię ci wujka i ciocię."
Parobkowi z powiatu Jastarnia genitalia urwała sieczkarnia. To, że Stach go poślubił nawet trochę polubił, lecz makijaż to istna męczarnia.
Satanista - samouk z Firleja coś poplątał w zaklęciach LaVey'a i miał rogi na tyłku. Mimo wielkich wysiłków nie mógł, biedak, już wsiąść na harleya. [WWW}
Masochistę - sokistę z Elbląga seks w pociągu wyłącznie pociąga. Jazda bowiem PKP tak narusza bhp, że godności człowieczej urąga.
Konferansjer weselny ze Spały Grasejował: „Hej, w gółę puchały! Niech muzyka nam gła, A my pijmy do dna! Wznoszę toast na cześć młodej pały!”
Niedarmowej damy w Zakopanem kunszt zakręcił oszczędnym Stefanem: W łożu szpagat i stójki, w tle płynie koncert z Dwójki; więc jej dyszy: Chciałbym... abonament.
Pewnej kucharce gdzieś w Redzie Mąż zeszedł tuż po obiedzie Pomimo tak dużej wpadki Zbiegły się do niej sąsiadki Ten przepis nam musisz powiedzieć!
Pewna zdolna gosposia, w Piekarach grała fugę bachowską na garach. Umiejętność ta miła Zawsze doń przychodziła Gdy już była po kilku browarach.
Pewna barmanka w Stargardzie klientów swych miała w pogardzie. Gdy czkali po piwie, tłukła ich dotkliwie, a oni błagali: „ Bij bardziej!”
A ta kucharka, co w Nowym Mieście Wiecie, zapiekła swojego w cieście Była z Załęża Nie miała męża Nie wierzcie wy tej niewieście.
Pewien facet z miejscowości Skowarcz błagał psinę: - Kochana, no powarcz! Psina okiem łypała, wreszcie rzekła zuchwała: - Jak mam warczeć, to ty mnie odrobacz!
Młody chemik z Czarnolasu, nie chciał żony mieć od czasu, gdy małżeństwa odkrył skład. Wynik badań wysłał w świat- mało zasad, dużo kwasu.
Kierownik schroniska na Otrycie Turystki o świcie podglądał skrycie. Wieczorem, leżąc na otomanie Wspominał wszystkie poznane panie I wzdychał cicho: „Ech rzycie!”
Pewna dzielna kobieta z Kłaja ma siłę, urodę i jaja, a że nie lubi stagnacji, robi kurs inseminacji i chce objąć posadę buhaja.
Pewien stary ogrodnik z Zawady organicznie nie znosił przesady, więc zamieścił anons prasowy: “Siać, zapylać jestem gotowy, lecz przesadzać, to już nie dam rady”.
Wrażliwa Wiesława z Wrzeszcza wrzeszczała: "niech pan się streszcza!" Odporny na krzyk był pan ratownik - i wnet wyciągnął jej kleszcza!
|