Bywają u dziadków w każdy wtorek
trzy młode szczypawki i jędrny szczypiorek.
Szczypawki z werwą okiem łypią,
pysznie się bawią dziadka szczypiąc.
Dziadek wzruszony szepce do żony:

"Czyżby szczypiorek był nieszczepiony?
Czy też to przeczy męskim pryncypiom?

Lepsza zdrada już w Taurogach
Niż zgaga po tych pierogach

Lepiej w gipsie mieć nogę
niźli w łóżku niebogę

Lepiej z gipsem pijać mleczko,
niż się potem wstydzić deczko

Lepszy pojazd z Polmozbytu
niźli mężuś wciskacz kitu

 

PS.
Wydaje mi się, że lepieje pani Wisławy Szymborskiej dotyczyły kulinariów, więc może tak:

Lepiej być spod sklepu staczem
niźli jadać tu kartacze

Lepiej łysym być fryzjerem
niż zjeść tutaj bułkę z serem

 

 

Poległ na placu boju

Król dyskoteki, drwal z Polańczyka
przed dziewczynami pragnął się wyka-
zać ikrą oraz polotem.
Znów jednak skończył pod płotem
w słynnej pozycji na Warneńczyka.

Odważnie użył poeta z Ryków
siły werbalnej swych limeryków.
Chciał amfibrachnąć pannę Zochę,
ale go zawiódł trochej trochę,
a dystych był z Tych, czyli nie z Ryków.

Choć narty ma maczo z Karpacza
nie ściąga ich raczej z pawlacza.
Zapewne trudno mu znieść,
że w miasto może pójść wieść:
"Ten, maczo niechybnie się stacza."

Limeryk fredrowski

Dworował rejent z cześnika w Lublinie:
"Zanadtoś sapał waść na podstolinie."
Ten jęty szałem wypalił z drwiną:
"Sapię ja również pod podstoliną,
bo mam, mospanie, Sapiechów w rodzinie."

Gdy w noc świętojańską nad Świną
Jan nakrył swą lubą z dziewczyną,
ta rzekła rozsądnie: "Ja nie
sądzę, byś dziś musiał, Janie,
nakrywać nas swoją pierzyną ."

Limeryk o tym, że sukcesy zawodowe nie zawsze korespondują z sukcesami w życiu osobistym.

Rachmistrz spisowy z Gwinei Bissau,
choć kalafiorem wdzięk pań mu zwisał,
tak pragnął życie odmienić,
że wczoraj to się ożenić
nawet próbował, lecz się nie spisał.

Prawdziwego mężczyznę  poznaje się nie tylko po tym jak kończy, ale też po tym gdzie zaczyna.

Psioczył kawaler spod Drohiczyna,
że już go mierzi zimna pierzyna.
Gdy rzekł do z geriatryka wuja:
"Żonę wyszukam choćby tu ja!"
Usłyszał: "Tutaj bym nie zaczynał."

Pozdrawiam sobotnio

Dziś efekt kwerendy biograficznej do Transakcji wojny chocimskiej Wacława Potockiego.

Gdy husarz chwacko gnał pod Chocim,
rumak się potknął w kępach nawłoci.
Ochwacił swego wierzchowca chwat,
więc brak w eposie ich sprzed lat.
Prześlijcie myśli serdeczne choć im.

Kawał kobiety jest z damy z Bodø.
Sąsiadki twierdzą, że kawał z brodą.
Myślą uczynkiem, zaniedbaniem
nie grzeszą (bywa) owe panie.
Ona nie grzeszy tylko urodą.

Gdy grabił sąsiada zbój z Ryni,
nadepnął na grabie przy skrzyni.
Trafiony tuż przy pęcherzu,
ze strachu dostał łupieżu.
Łupieżcze wyprawy więc czyni.

Fan szarad z Tomigusuku
ołówkiem zrobił se kuku.
Niezbyt rozważny ten pan
przebił swój cenny or-gan,
myląc sudoku z seppuku.

Ponoć Taj pewien z Bangkoku
odtajał w Kłaju w tym roku.
Gdy grzecznie kłaniał się Taj
witajże odrzekł mu Kłaj,
więc tajne służby są w szoku.

Miał hipochondrię w mitochondriach

Do okulisty palnął gość w Brzostkach:
"Pan mi tu gada wciąż o błahostkach!
Jakże się cieszyć oczu krzepą,
kiedy mam kiszkę całkiem ślepą.
Przez co zbyt wiele mam cukru w kostkach."

Czar podróży

Do żony, co mieszka na Helu
pan Bronek rozkosznie rzekł: "Elu!
Dzwonię, bo  na Zakopiance,
w dodatku przy pannie Ance,
znów stanął mi maluch. W tunelu."

Kod Leonarda

Mistrz Leonardo gdy bawił w Pizie,
umyślił zemstę na Monie Lizie.
Widać więc jak na dłoni,
że moc uśmiechu Moni,
w krzywym jak wieża tkwi damy zgryzie.

Raz zapalczywa jejmość z Załęża
zwichnęła żuchwę krzycząc na męża.
Teraz kuruje nieboga
swą szczękę u gnatologa
szczęk medycznego znosząc oręża.

Limeryk interpunkcyjny

Waha się dziewczę ze wsi pod Kraśnikiem
nad i być kropką, czy pod wykrzyknikiem.
Pod lupę bierze też czasem
(dość często, mówiąc nawiasem),
średnio rajcowny ślub ze średnikiem.

I jeszcze mokry sucharek.

Który znak przestankowy jest najbardziej deszczowy? 

Wielokropek

Tu łatwo o guza

Wczoraj w Guzowie, na skraju wioski
zwarł z Limanowskim się Malinowski.
Dziś Malinowski chodzi z limem,
a to zapewne przez malinę,
którą na szyi ma Limanowski.

Zawroty głowy zapaśnik z Bari
miewał z miłości do Maty Hari.
Pojęcia nawet nie macie,
że przed harcami na Macie
atleta musiał brać aviomarin.

Limeryk jajeczny

U gastrologa (Ruciane-Nida)
jajko się wścieka jak Al-Ka’ida:
"Na luzie się wszystko zaczęło,
a jednak solidnie mnie ścięło.
Na zatwardzenie niech pan coś mi da!"

Limeryk przedwyborczo - feminatywny

Aktywistka lokalna (och, nie z Koniakowa),
głowy w piasek jak strusie strachliwe nie chowa.
Śmiało głosi, że jest kandydatem,
ale członkiem chce zostać, a zatem
jeszcze bardziej niż teraz być musi chujowa.

Do czego to doszło!

Limeryk idący chyba za daleko

Wyniki dochodzenia

Przypadek niedoszłej hrabiny z Lozanny
tak ujął koroner w raporcie porannym:
"Cóż, zeszła nim doszła,
choć chyba brak poszlak,
że zaszła, gdy hrabia wyciągał ją z wanny".

Raz hotelowy gość z Tijuany
klucze oddawał nieco zaspany:
"Gdy zjadłem bałszcz i kłokiety,
i te na deseł sołbety.
Spałem jak suseł. Tapczan zasłany."

Złakniony wiedzy stolarz z Opola
wgryzał się z pasją w historię Polan.
Z książek zostały wióry,
bo facet rąbał lektury,
od deski do deski - jak stolarz.

Dystyngowana matrona z Wałcza
chciała pieseczka mieć rasy chow chow.
Wmawiał jej sąsiad: "To piękny szpic"
aliści chyba brał ją pod pic,
bo chow chow z Wałcza okrutnie miauczał.

Kucharka z sołectwa Hrebenne
uwielbia przyprawy korzenne.
A jednak unika
starego piernika,
ze względu na skutki brzemienne.

Kucharka z sołectwa Hrebenne
uwielbia przyprawy korzenne.
A czemu unika
starego piernika?
Bo twardy, a zęby są cenne.

Limeryk o potrzebie ciszy

Cóż, głuchy jest łowczy z Hajnówki
na wieczne swej ślubnej wymówki,
że huczy jej w głowie,
gdy mężuś w alkowie,
jak co dzień ją cmok z dubeltówki!

Głuchy był łowczy z Hajnówki
na wieczne ślubnej wymówki,
że huczy jej w głowie,
gdy mężuś w alkowie,
całuje ją z dubeltówki.

Dyktator mody z Cortone
tak wszystko miał odwrócone,
że żądał by bez kleju,
jego rajstopy w spreju,
były tył na przód noszone.

A trzynastozgłoskowca żal..

Dzieła pewnego poety z Wrzeszcza,
znów podnieciły dwóch strasznych mieszczan.
On całą księgę trzynastą,
co liczy wierszy ponad sto.
w limerykowej formie im streszcza.

Chwalił się pewien poeta z Wrzeszcza,
że książki w pięciu linijkach streszcza
i nawet księgę trzynastą,
co liczy wierszy ponad sto,
on w limeryku sprawnie pomieszcza.

Limeryk chyba przemocowy

Niebłyskotliwy był gość z Tirany
i towarzysko nieobeznany.
Żona dość mająć roli niańki,
spuściła chłopu cięte bańki.
Lubi gdy mąż jest otrzaskany.

Pewien hodowca, co żył w Mombasie
specjalizował się w kóz wypasie.
Marnował chłop energii wiele,
gdy wtrącał się kozodój lelek,
co doił mu kozy, kiedy da się.

Pewien hodowca, co żył w Mombasie
wypasał kozy na szwagra tarasie.
Rzekł, gdy go ujrzał w psotnej pozie
przy pozbawionej wdzięku kozie:
"Obycia więcej chyba ci zda się"

Smaki dzieciństwa

Kawaler pewien, mieszkaniec Wschowy
wzdragał się szukać drugiej połowy.
Chętnym dziewczętom mawiał: "Jam
wierny dewizie 'Zrób to sam'.
Idolem moim Adam Słodowy".

Prosił, prosił i uprosił

Uprosił żonę aptekarz z Rijeki
by piekarzowi zaniosła lek i...
Ta zwykle blada połowica
rumianą buźką znów zachwyca,
bo apetyczne ma dziś wypieki!

Limeryk małomiasteczkowy

Urodę miał łosia i mieszkał w Łosicach.
Bywała u niego (jak mniemał) dziewica.
Gdy wiedzę o pannie był posiadł,
część znaczną utracił gość włosia
i w Łysych łysiny połyskiem zachwyca.

Ciężki tydzień, więc limeryk o nieskutecznych próbach osiągnięcia celu.

Jak pech to pech

Uparty topielec spod Brzegu Dolnego
utonąć nie zdołał. Zapewne dlatego,
że mimo podjętych prób szeregu
przekorny wiatr spychał go do brzegu,
Tak miewa, kto zbytnio rozdęte ma ego.

Zawzięty topielec spod Brzegu Dolnego
nie zdołał utonąć z powodu błahego.
Mimo podjętych prób szeregu
wiatr ciągle spychał go do brzegu,
albowiem niezmiernie rozdęte miał ego.

Przez swe skłonności Kazik z Kraśnika
przepił był pomnik M. Kopernika.
Pytają w mieście: "Co tak chrzęści?"
Po części to żoneczki  pięści,
po części chrzęści tak cześć Kazika.

Informuję, że owszem, w Kraśniku nie ma pomnika Kopernika, a to dla tego, że go Kazik przepił.

Tak kocha horrory gość z fińskiej Lokki,
że nie wie co począć, gdy przyjdzie zmrok i
spotkawszy pod kinem,
ponętną dziewczynę,
bezzwłocznie oświadcza: "Żal że nie zwłoki".

Tak kocha horrory gość z fińskiej Lokki,
że głupio się czuje, gdy przyjdzie zmrok i
spotkawszy pod kinem,
ponętną dziewczynę,
bezzwłocznie oświadcza: "To nie są zwłoki".

U ciepłej wdówki z Zimnej Dziury
nie zagrzał miejsca wdowiec, który
nie miał niestety (a to pech),
tych trzech potrzebnych jednak cech:
jurności, kasy oraz fury.

Ubarwić pożycie chciał gość z Huty Kalnej,
co żonę ze służby miał penitencjarnej.
Ta rzekła: "Coś czuję,
że zaraz cię skuję,
by srogi dać odpór tej groźbie oralnej."

Limeryk o braku poczucia humoru

W czyściuchnym WC stacji Czachówek
tak do półgłówka stękał półgłówek:
"Drogi sąsiedzie, powiedz ty mi,
bo mi niewiedzą czacha dymi,
czemuż to śmieszna jest gra półsłówek?"

Limeryk antyprzemocowy

"Co wybrać?" Myślał drwal z Sandomierza.
"Tu płonie konar, a tu wieczerza?"
Kucharka mu na to: "Serdeńku,
nie próbuj mieć ze mną na pieńku,
bo zaraz plackiem będziesz tu leżał."

Spotykał się z nią przelotnie

Zagadka

Raz nowożeńcy z Zalesia Górnego
mieli się kochać aż do upadłego.
Choć oblubieniec był jeszcze w gazie
skończył pieszczoty po pierwszym razie.
Spójrz na wers pierwszy i pojmiesz dlaczego.

Urocza dama z gminy Warlubie
mawiała często: "Zjeść to ja lubię"
Grzeczny, choć cienki Bolek
mruczał przy tłustym rosole:
"W zaletach twoich nieco się gubię".

Ornitolodzy z okręgu Miami
o pewną sroczkę walczyli ptaszkami.
Dumała panna już w desu:
"Czy konflikt ich interesów
choćby maleńką błyskotkę dziś da mi?"

Urzędniczka skarbówki w Parczewie
cień ujrzała gołego przy drzewie.
Czy to święty turecki,
czy też drag queen bez kiecki?
Słowem, czyj to interes? Wciąż nie wie.

Żonka z Dzięrzążna w gminie Morzeszczyn
co dzień staremu nad uchem trzeszczy.
Ów sądząc, że to radio
rzekł do niej: "Leokadio,
zmianę na model to nowszy wieszczy".

Głodne kawałki

Limeryk dla tych co się przejedli w święta

Czerstwy porucznik z praskich koszarów
jak mógł pocieszał głodnych huzarów.
Nie bał się braków w kantynie,
bo choć porcyjki tam tynie,
miał niespożyty zapas sucharów.

Kucharz gawędziarz ze wsi Hilarów
ten sam ma talent do wiców i garów.
Goście lubiący stołu rozkosze
- byle nie czerstwe - wołają - proszę,
choć niespożyty ma zapas sucharów.

Najpierw loda

Gorący jak piecyk zdun ze wsi Zdunki
zapałał uczuciem do zimnej Dunki.
Nordyczka rzekła: "Z figli nic nim,
nie zjesz choć jednej gałki Ice Cream,
bo wolę mieć z tobą chłodne stosunki".

Limeryk o dochodzeniu

Inspektor śledczy z włoskiej Foggii,
z dochodzeniówki, więc gdy dochodzi,
systematycznie - to oczywiste -
ptaszkiem odhacza punktów listę,
by się zatrzymać doszedłszy do Gi.

I jeszcze....

O upierdliwym (limeryk przewrotny)

Na prawie każde rozwiązanie,
Choćby i było bardzo dobre
Potrafił znaleźć jakiś problem
Gość upierdliwy niesłychanie,
Co zamieszkiwał pod Poznaniem.

Odwrotnik dla dzielących włos na czworo i czyniących wszystko na opak

Grzebiąc raz któryś w tym co sprawdzone,
ujrzeć chcąc prawdy najgłębsze dno,
badacz wątpiący w owo i w to,
siebie wywinął na drugą stronę 
bogatym wnętrzem zdobiąc Ankonę.

Grzebiąc raz któryś w tym co sprawdzone
badacz wątpiący w owo i w to
ujrzeć chcąc prawdy najgłębsze dno,
zadziwił całe miasto Ankonę
gdy się wywinął na drugą stronę.

Limeryk o szczytowaniu

Do alpinistki z miasta Gronau
przyszedł raz we śnie lord, a ona,
choć z trudem osiągnęła szczyt,
bo Anglik się nie starał zbyt,
orzekła, że jest zaszczycona.

I jeszcze.....

Limeryk na szał zakupowy

Dość niecierpliwy gość z Ostrołęki
skrócić zakupów zapragnął męki.
Z marszu kapelusz dobrał nowy,
potem, gdy spodnie miał już z głowy,
buty wygodne wybrał od ręki.

 

Ech, sobótka, sobótka
Dziś późniejsza pobudka😀

Pozdrawiam

Dzień wcześniaka można mieć co dzień

Pragnął koneser sake z Nagano
żeby mu kaca pokonać dano.
Wymyślił spryciarz jeszcze we śnie,
że dzień wcześniaka uczci wcześnie
dwie pięćdziesiątki waląc już rano.

Strofy z sofy

Gdy poetyczna dama z Załęża
nie chce używać z kuchni oręża,
chłopa, co wrócił rano,
wita mową wiązaną,
twierdząc: "Ja właśnie strofuję męża".

Limeryk wyczesany

Miał fryzjer salon tuż pod Olesnem,
panie w nim chętnie bywały przed snem.
Zwłaszcza zaś krąg wytwornych dam
chcących mieć fryz i tu i tam
darzył go w sercach miejscem poczesnem.

Chciał świecić przykładem

Inżynier napięć wysokich w Pszczynie,
zadziwił Pszczynę, w społecznym czynie
świecąc wyłącznie oczami.
Świecenie zaś klejnotami
było przyczyną napięć w rodzinie.

Radło czy rodło?

Bezżenny fellach, co żył w Maghrebie,
by zdobyć żonę, wychodził z siebie.
Wybrankę jednak tym zasmucił,
że niekompletny do siebie wrócił.
Radło odzyskać ma ponoć w niebie.

Na luzie

Twierdzi pan Zdzicho, że z Zuzą z Tuluzy
pasują do siebie jak bila do łuzy.
Choć Zdzich to twardziel
tak jak w bilardzie
bywają czasem tam i tu luzy".

Przymioty Zuzy markizy z Tuluzy
znają w Tuluzie nie tylko Francuzy.
Krąży wciąż plotka,
że kogo spotka,
tego zachęca: "Spójrz, mam tu luzy".

Pewien kłusownik z borów Otrytu,
na zimnym głazie, tuż obok szczytu
spędził chwil kilka
i złapał wilka,
więc duma teraz: "Czopek gdzie by tu"?

Ciuszki zrzuciwszy mieszkanka El Jobo
z dumą przygląda się ciała zasobom:
"Tak zbudowanej damie
lustro przecież nie skłamie.
Zacne zasoby mam przed i za sobą".

Pulchna mieszkanka miasteczka El Jobo
co dzień taksuje swe wdzięki no bo,
takiej przemiłej damie
lustro przecież nie kłamie.
Zacne zasoby ma przed i za sobą".

Z pamiętnika młodej lekarki

Gabinet młodej lekarki z Kłody
odwiedził pacjent (nie całkiem młody).
- Zapewne jakąś mam infekcję,
chciałbym więc proszki na erekcję,
gdyż ustawiczne dręczą mnie wzwody.

Dziś limeryk o zgubnych skutkach braku kontroli nad fobiami antyniemieckimi

Paralotniarz Kazimierz z Dęblina
niezbyt chętnie w przestworza się wspina.
Trasę: Cyców - Niemce - Nielisz,
wybrał wczoraj, lecz dziś wie iż
leci z Helgą i stąd głupia mina.

Ojciec Filona (chyba z Siestrzeni)
mawiał do syna: "Musisz się zmienić.
Sukcesu sprzyja ci aura
Fil, nie spoczywaj na laurach"!
Więc z Laurą Filon nie chciał się żenić.

Pod w biblioteką w mieście Paczkowie
Entuzjastycznie gwarzą rajcowie.
Gadają do siebie: "Patrz pan,
Ależ się udał ten plan,
Z książkami paczkomat mamy w Paczkowie"

Obnośny sprzedawca kurt w Kutnie

Kurtę rozchylił przy furcie
I tarzał się w jogurcie
Mrugając bałamutnie

W wierszach poety z miasta Kokura
walczą prostactwo oraz kultura.
Gdy w swoich haiku
dostrzeże cha i ku,
twierdzi: 'Ktoś robi mi koło pióra'.

Ichtiologowi (no nie znad Pisi)
capnął klejnoty żarłacz tygrysi.
Badacz do lubej rzekł: "Madam,
bydlak entuzjazm mój dla dam
zeżarł, i reszta z lekka mi wisi."

Pewien Krzyś, wieczorem w Suwałkach,
czyniąc dank za Koszałka Opałka,
powziął nagle ochotę
Maryś chwycić za Rotę.
I na czczych nie skończył przechwałkach.

Namawiał agent blueswoman z Helu,
by wzięła udział w bojach w kisielu.
Chęć wielka we mnie - rzekła - drzemie
na udział, jednak tylko w dżemie,
Nie czujesz bluesa mój przyjacielu!

Kto dzieckiem w kolebce....

Co dzień pan Dariusz z Olkusza
na serc podboje wyrusza.
Zaświadczy niech diariusz,
że posiadł ten dar już,
gdy ledwo w beciku się ruszał.

A kogut ma drugi etat

Właściciel kurnika z Bangkoku
do pracy się wybrał w szlafroku.
Nie taił wcale Taj,
że robi to dla jaj,
bo kogut ma fuchę na boku.

by śnić się kokoszkom po zmroku.

Tęsknota dziewicy

Samotnie cierpi dziewica z Osucha:
"Tuli mnie w żalu tylko cisza głucha.
Gdy nie chce cnoty wciąż nikt zbezcześcić,
mógłby mnie chociaż prąd z raz popieścić,
dreszcz niech przeleci, niech wiatr choć wydmucha!"

Pojechał maluchem gość z gminy Zakroczym
nad Wisłę, znęcony urokiem warkoczy.
Gdy rzeka drogę zalała
tak chyba na metr bez  mała,
zawrócił. Czy bał się malucha zamoczyć?

Pijanemu gościowi w nadleśnictwie Człuchów
granat urwał klejnoty wraz z fragmentem ciuchów.
Chętny do wypitki,
rzekł do swej kobitki:
"Co nam teraz szkodzi walnąć po maluchu!"

Worek ziemniaków pryk z Miłomłyna
Niósł do piwnicy - a tu dziewczyna.
Usłużne dziewczę drzwi uchyliło,
myśli więc: "Z nią to musi być miło.
Z rozkoszy sapię, czy w worku przyczyna?"

Przyjaciółki od serca i ich mężowie

Jest w Borzechowie miejsce wygodne,
gdzie czas spędzają siostry przygodne.
Na siostrę wciąż zerka
psiapsiółka od serka,
bowiem z grzybami spotkań są głodne.

Skarży się Stach ze wsi Krąpiel,
że głowę wciąż ma pełną zwątpień.
Zażyj wonnej kąpieli,
tarzaj się w bieli pościeli;
nie siedź przy kompie, weź kąpiel!

Przez żołądek do serca? 

Chcąc się przymilić, żona z Rybnika
słodko zachęca: "Chcesz naleśnika?"
Puściwszy fantazji wodze,
zasępił mąż się srodze:
"Skąd wiesz, jak zrobić to na leśnika"?

O obrotach

Do Kopernika Anna z Fromborka
rzekła, uszczknąwszy nieco z gąsiorka:
"Choć dzieło twe prawi inaczej,
to stwierdzić znów skłonnam, że raczej
świat wciąż się kręci wokół rozporka".

efekt lektury

Biegacz-amator, mieszkaniec Helu
zmówił się z Zośką na seks w hotelu.
Inteligentny zegarek
punktów doliczył mu parę,
i w końcu orzekł: "Jesteś u celu".

Limeryk filozoficzno-logopedyczny

(Dedykacja dla Zuzi i Ani)

Choć szepleniący filozof z Mucznego
czytał Nitzschego, by wzmocnić swe ego,
orzekła Eulalia,
spostrzegłszy realia,
jak on szepleniąc: "Dziś żnów nicz ż tego"

Drwal z pielęgniarką z lesistych Wilkasów
miewa epizod (od czasu do czasu).
Zdarza się marznąć dziewczynie
ubranej w czepek jedynie,
gdy nie dokończył rąbania drwal lasu.

O limeryków fance z Gandawy
mówią w Gandawie: "Ona dla wprawy,
(podobno z dobrym wynikiem),
lubi się bawić językiem.
Najchętniej Zenka, panie łaskawy!".

Hasło lingwistki sławnej w Szprotawie:
"Pier(w)si w nauce, pier(w)si w zabawie."
"Sukcesy me tego wynikiem,
że lubię się bawić językiem.
Jak jakiś znajdę, znów się pobawię".

Na złotej plaży gdzieś pod Sopotem
pani się pragnie chronić przed potem.
Ni aerozol, ni Fa w kulce
nie doradziły dziś bidulce,
czy wziąć pigułkę tuż przed czy potem.

Znów do Erazma z Rotterdamu
we śnie szeptała dama, że da mu.
Mruczała wdzięcznie: "Erazmie,
weź chociaż jeden ty raz mnie.
Raz nie zeszpeci twego biogramu".

W maleńkiej gotlandzkiej mieścinie Visby
przygodną Got wpuścił trzpiotkę do izby.
Na figle wzięła Gota ochota,
więc uwierała stale myśl go ta:
"Jak tu z żoninych raz wyrwać się ryz by?"

Ceniony literat z Mińska Maz.
co rusz to uderzał ostro w gaz.
Skończ - rzekła żona - na razie,
kurs gotowania na gazie,
i dzieciom ugotuj coś chociaż raz.

Zupełnie jak rzodkiew chłop z miasta Ustronie
czerwony wyłącznie po wierzchniej jest stronie.
Spodnią zaś stronę ma białą jak śnieg
(no chyba, że akurat się wściekł).
A jednak Marychna zwie czarnym go koniem.

Z księgi przysłów (bez domysłów)

Kantował ziomków mer Saratogi,
kłamał i kręcił, że Boże drogi .
Gdy go wywiozła wreszcie taczka,
nóżki miał krótkie niczym kaczka,
albowiem kłamstwo ma krótkie nogi.

O fakirze
Chciał odnieść fakir znad Gangesu
sukces w dziedzinie showbiznesu.
Nie mając kobry, swego padalca
wokół każdego owijał palca
mistrz rozwijania interesu.

Maczo z Karpacza

Strofował ją maczo z Karpacza -
Ty nie chodź do daczy brodacza.
Po rozkosz ciała
do mnie przyjdź, mała.
Ten facet to tylko pół macza.

Admin na wczasy pod Władysławowem
wyposażenie wziął z pracy plażowe.
Firma nie może nic zbyć ni kupić,
prezes do knajpy poszedł się upić,
bo urządzenia zginęły brzegowe.

W imię ochrony przyrody

Dumała dziewczyna z Pinczyna
o drwala Józefa wyczynach.
Patrząc jak on rąbie dęby,
rzekła: "Jam też w wieku rębnym,
więc niech się ostanie drzewina."

Rozmówki polsko-polskie

Witał wójt panie we wsi Mazowsze:
"Ja względem tego, co to i owszem."
Na seks wnet chęć miał już rząd dam:
"Jak by tak co, to i niech tam,
chociaż zasady mamy surowsze."

po wszem, surowsze

O zgubnych skutkach nadużywania

Ochoczy kominiarz zrodzony w Żninie,
po nocnej hulance i rannym klinie
chyba w złą godzinę
wleźć chciał na drabinę,
bo drab, mąż drabiny, prędki był w czynie.

Wypisz wymaluj

Rzekła dziewczyna do chłopca z Raczek
"Masz w sobie jakiś ciut ptasi smaczek".
"Może słowiczy mam głos?
Może to ten orli nos?"
"Kuper i buźkę raczej masz kacze!"

"Ty niżej pasa wszystko masz kacze!"

Czy chcieć to móc?

Skarżyła się dama ponętna z Ligoty,
że Zenka nie kuszą jej bujne przymioty.
Na śląskie dąsy i ochy 
tak rzekł "Warszawiak" z Baniochy:
"Ja wolę mam nawet, lecz brak mi ochoty."

Skarżyła się dama dostojna z Ligoty,
że męża nie kuszą jej bujne przymioty.
Ten szczerze wzburzony
tak rzecze do żony:
"Ja nawet i chcieć chcę, lecz brak mi ochoty."

Manieryzm

Światowej sławy malarz z Canberry,
gdy wena gasła raczył się sherry.
W kielichu trzymał pędzelki,
a sherry pijał z manierki,
więc prędko popadł w skrajny manieryzm.

Limeryk niezamierzenie sadystyczny

Żona farmera z Północnej Dakoty
jak nikt umiała z wybrankiem drzeć koty.
Ze złości tej w końcu zmarła,
lecz dalej z nim koty darła,
mając we wzgardzie futrzaków przymioty.


Oświadczam, że jestem zdecydowanym wrogiem męczenia zwierząt, a osobliwie kotów.
Klip

Partykularny interes 

Wybitny lingwista z miasta Zwolenia
choć nieraz próbował, potomka nie miał.
Skąd mogła wiedzieć żona pobożna,
że partykuła (nawet i mnożna),
nie służy nijak do dzieci mnożenia.

Wybitny lingwista z miasta Zwolenia
na własny się sposób brał do płodzenia.
Skąd mogła wiedzieć żona pobożna,
że partykuła (nawet i mnożna),
nie służy nijak do dzieci mnożenia.

Tanich win smakosz z Marengo
twierdzi, że głowę ma tęgą.
Choć wszystkim jest wiadome,
że tęgą to ma żonę,
nie peszy wcale fakt ten go.

Groza mrozu

Pewien polarnik na Spitsbergenie
wśród skał zapuścić pragnął korzenie.
Kupił już nawet pierścionek,
lecz gdy mu zamarzł korzonek,
o ślub spytany odburknął, że nie.

Ornitolożka pewna z San Diego
Najbardziej jesteś ptasi na świecie.

Zerknąwszy prostak i buc

jakże w
nie umywają się do mojego.

Wspólne zainteresowania

Do ekologa rzekł chłop pod Zegrzem:
"Ja też przyszedłem podglądać piegżę!
A pańska żona?
Po cóż mi ona?
Tylko na chwilę na żonie zległ żem."

Do adwokata, co przybył był z Toga*
powabna sędzia rzuciła od proga:
"Szanowny mecenasie
włóż jeszcze ty coś na się,
bo entuzjazmu nie skrywa ci toga".

*O autorze.
Cóż, nie speszyło wcale to go,
że nieodmienna jest nazwa Togo.

W Weronie

Obśmiała krytyczka aktora z Werony:
"W dramatach Szekspira gra same ogony."
By zadowolić matronę
zagrał trzy akty ogonem,
choć w trzecim to już był co nieco zmęczony.

Bajeczka limeryczna
Z inspiracji Andrzeja Waligórskiego
https://bibliotekapiosenki.pl/utwory/Bajeczki_Babci_Pimpusiowej_I/tekst

Na pełną wdzięku troć z rzeki Iny
sum ostrzył zęby (nie bez przyczyny).
W euforii wołał: "Raz choć
chcę wyheblować tę troć!"
Z troci zostały ino trociny.

Dąsa się dioda z miasta Kraka:
"Ja jestem partia nie byle jaka.
Kiedy muskuły pręży swe
mocny tranzystor p-n-p,
chcę z trzecią nogą mieć chłopaka!

noWalijki

Pewien nikczemny ogrodnik z Walii
nagle od żony - Walijki - zwiał i
żył wśród Kolumbijek,
bo do noWalijek
wiosną ciągnęło duszę kanalii.

Ściąga z ciągów

Od koleżanki, uczeń z Elbląga
otrzymał ściągę z wiedzy o ciągach.
Pewnie w ramach rewanżu,
na co drugim melanżu,
ciąga ją w krzaki i ciuchy ściąga.

Limeryk ontologiczny
Chciał ornitolog spod miasta Taszkient
poznać co w życiu naprawdę ważkie.
Zacny - usłyszał - kolego,
nie bądź życiowym lebiegą
i to co ważne zaznaczaj ptaszkiem.

Wsad inicjalny

Miał dać Krystynie boss z miasta Łazy,
wsad inicjalny danych do bazy.
Panna jęknęła: "O rety!
Wsad inicjalny niestety,
miałam już wczoraj. I to dwa razy."

Limeryk szumiący

Raz się spotkali w Suszcu pod Pszczyną
facet puszysty z chudą dziewczyną.
On nie przypuszczał,
że ona z Pruszcza,
a tłuszcz jest w Pruszczu żartów przyczyną.

Pojechał maluchem gość z gminy Zakroczym
nad Wisłę, znęcony urokiem warkoczy.
Gdy rzeka drogę zalała
tak chyba na metr bez  mała,
zawrócił. Czy bał się malucha zamoczyć?

Ma Majka Majak z Miasta Nowego
kłopot z Janusza rozdętym ego.
Dość ma Janusza majaczeń:
"Januszu ty lecz się raczej,
nie chciej prześcignąć posła znanego."

Limeryk wiosenny

Pewien woźnica, mieszkaniec Siennej,
dbając o zdrowia okruchy cenne,
po nocnych hulankach
u szwagra bratanka,
rankiem kobyle rzucił - Wio -  senne.

Pewien woźnica, mieszkaniec Sienny
czując swój oddech niezbyt przyjemny,
po nocnych hulankach
u szwagra bratanka,
do konia cmoknął rankiem - Wio -  senny.

Zabrał Puchatek na Kubalonkę
świąteczną struclę, miód i święconkę.
Zjadł swoje małe co nie co,
choć mu mówili Bóg wie co,
żeby na letnią zmienił oponkę.

Poszedł był smakosz na Kubalonkę
ledwo strawiwszy ze świąt święconkę.
Pośród wiosennej ciszy
jak mysz spocony dyszy:
"Trzeba na letnią zmienić oponkę."

Zabrał Puchatek na Kubalonkę
świąteczną struclę oraz święconkę.
Teraz w wiosennej ciszy
jak mysz spocony dyszy:
"Trzeba na letnią zmienić oponkę."

Raz matematyk ze wsi Wygodne
Najął gosposię swą na dochodne.
Gdy zdarzył się łóżkowy dramat
gosposia rzekła: "Dojdę sama".
Ty chodź po domu i licz pochodne.

tylko nie dochodź czy to godne

Żona działacza z sołectwa Kłoda
twierdzi, że całkiem jest już jak Doda.
Dowodu chcecie ludzie mili?
O wiek spytajcie, a po chwili,
prosić będziecie: "Pani coś doda."

Pewna księgowa z sołectwa Kłoda
twierdzi, że całkiem jest już jak Doda.
Bowiem choć wie, co zysk, co strata,
kiedy ktoś spyta ją o lata
potem  doprasza: "Pani coś doda."

Z najlepszych czerpał wzorów

Sztab polityka spod Kraśnika
wciąż go namawiał: "Rzuć żarcika."
Żarcik więc rzucił z przejęciem,
o cnym Maryny fragmencie,
tak wychwalanym w limerykach.

Pewien właściciel kurnika spod Brzegu
w ćwierćmaratońskim nie wsławił się biegu.
Miejsca nie zajął dobrego,
jednak zapewne dlatego
twierdził: "Mam jaja z wolnego wybiegu".

Lowelasowi ze wsi w gminie Kłaj
ciachnęli klejnoty rogacze dwaj.
Dziś piękno świątecznej pisanki
(kwitując brak cennej tkanki)
zbywa więc żartem: "To wszystko dla jaj!" 

 

Chciał być najlepszą partią w Wyrzysku
Józek, kawaler z trzeciego odzysku.


Trochę masz futro wyleniałe tygrysku.

Mąż zwiewnej żony, śledczy z Poznania
zwietrzył jej podstęp podczas śniadania.
Gdy znów popełniła gafę,
mówiąc: "Przewietrzyć chcę szafę"
zwiał do Żagania bez pożegnania.

Zadumana

Duma golfistka z Huciska
gdy chuć ją w dołku uciska:
"O dołka pustostannie
jak się wyrazić starannie?
Ja utyskuję, czy utyskam?"

Limeryk rzadkiej urody

Narzeka sąsiadka w Sadkach
na swego sąsiada Tadka:
"Z Tadkiem - tym leniem - 
jest jak z rozwolnieniem,
nawiedza mnie raczej z rzadka."

Aczkolwiek

Poczuła dziewczyna w Miętnie
miętę i mruczy namiętnie:
"Nie bądźże aż tak święty
i weźże wreszcie mię, ty".
Więc wziął ją, aczkolwiek niechętnie.

Donos

Wieść niesie przez całe Polesie,
że żyją tam tacy kolesie,
co z piętra czwartego
w celu ten tego
postanowili znieść Wiesię.

Co kto lubi

Ona gorąca jak plaże Miami,
on jak poezji ciut chłodny aksamit
czar kontemplując sonetów i ód
stwierdził, zerknąwszy na czarę jej ud:
"Bardziej mnie nęci, co między słowami".

Hedonista

Z zażywną Bogną spod Kłodna
żądzom dał upust dziś Bogdan.
Wymościł potem spanie
w bioder jej otomanie,
tak Bogna była wygodna.

Z zażywną Bogną spod Kłodna
użyć chciał Bogdan aż do dna.
Chwyciło chłopa spanie
w bioder jej otomanie,
tak Bogna była wygodna.


Marzyciel Dobromir - wieś Nosy Poniatki
chciał zgrzeszyć z sąsiadką ale bez wpadki.
Co trzeba to nabył
i poszedł do baby,
Skutek - wydatki i na grobie bratki.

Kosz na koszmary

Dumała dziewczyna z Pinczyna
o drwala Józefa wyczynach.
Pytała zięby
na skraju poręby
- Pod Józkiem jest lepiej czy na?


Artysta wysokich lotów

Zawzięty malarz znad Noteci
malował wszystko, tak jak leci.
Nawet zaloty kocie,
nawet samolot w Locie.
Zmalował w końcu czwórkę dzieci.

Po wódce księgowa w Dakarze
z bilansem się bije w drink barze.
Wino na stronie WINIEN,
po stronie MA piwa skrzynie
księguje nie szczędząc wyrażeń.

Jest informatyk ze wsi Borzęcin
na trzeźwo to seks go nie kręci.
Ale po szóstej wódce,
to nawet i w rozwódce
może zakochać się bez pamięci.

Dzień liczby π

Mędrek na brzegu stromistym Słupi
chciał stawiać wiatrak, lecz się wygłupił.
Ni Pitagoras, ni Epikur
nie pomógł na to π w mnożniku.
Zbyt blisko stały ziomków chałuπ.

Grażuś, sołtyska z Międzyborowa
Zawsze do czynu chętna, gotowa.
Zamiast zasypiać gruszki w popiele
I wylegiwać się w niedzielę
Rozbierze tory do Baranowa.

Grażynko, w  dniu święta sołtysów i soltysek życzymy zdrowia i sił do działania
Wanda i Krzyś

Innymi słowy - taki sobie

Twardziel mający korzenie w Sienie
skarży się znowu na zatwardzenie:
"Doktorze, zdatny nawet bywa,
lecz jednak dupy nie urywa
ten nowy środek na przeczyszczenie."

Pewien gospodarz, mieszkaniec Małkinii
ojczyznę widzi podobną do Chin i
gdy okazałosię
jakie z niego prosię
stwierdził, że "Kraj to kwitnącej świni"

Dzień Staroci

Pod Babią Górą, we wsi Zawoja
zerka oldbojka na tors oldboja.
"Jeśli ochotę masz, kolego,
na przykład na coś ciut sprośnego,
to w Dzień Staroci zrobię ci to ja."

Przychodzi chłop do lekarza...

Hipochondryka ze wsi Zaorze
dołuje brak jakichkolwiek schorzeń:
"Dwunaste konsylium już chyba
orzekło, żem zdrowy jak ryba.
To bez powodu umrę, doktorze?"

Chorować źle nie chorować gorzej!"

Dusza Janusza ze Skrzatusza
co rusz spod grusz do Turz wyrusza.
Choć dawno on już
legł pośród tych grusz,
wciąż damie z Turz tuszę wzrusza.

Swawoli ten Zbych spod Koziej Woli,
(z wiekiem już jednak raczej powoli).
Najszybsi w swawoleniu
są jednak ci w Zwoleniu.
Swawoli z nich każdy do woli.

Artystę baletu (w Kartuzach)
liryczna potrąca wciąż muza.
Euterpe się próżno trudzi,
nie zagra na flecie mu dziś.
Tak bywa z wrażliwcem w rajtuzach.

Chciał koprologii tuz z Gwadelupy
stworzyć limeryk z rymem do dupy.
Zrodził się (i cały sęk w tym)
limeryk marny jak ten rym,
co raczej luźno trzyma się kupy.

Rankiem na ladzie cukierni pod Tleniem
do pączka rzekł pączek z różanym nadzieniem:
"Chociaż z koloru nadzienia mego
śmieją się mówiąc, że ja ten tego,
tyś beznadziejny i zdania nie zmienię."

We Władzie ze wsi Radzieje
władza pokłada nadzieję.
Również i owa Włada
dość chętnie się pokłada,
(bez wpływu jednak na dzieje).

W klubie Koszykarz Wysoka Mała
dama została trenerką bez mała.
Twierdziła przez rok z okładem,
że wsady robi się zadem.
No, prawdę mówiąc, trochę kłamała.

W Zakopanem, pięknym mieście,
Chłop się wyżył na niewieście.
Czy się wyżył, czy nie wyżył,
Fakt jest, że ją roznegliżył,
Fakt jest, że ją roznegliżył.

Raz w pewnym mieście (chyba w Breście)
chłop ciut się wyżył na niewieście.
Chciał się wyżyć w Zakopanem,
ale drgnęło mu nad ranem.
Teraz po Breście zwiewa przed teściem.

Jest pewien śledczy w San Diego,
że nie masz lepszego od niego.
Podgląda i podsłuchuje
a wszystko wyłącznie chujem,
to oko i ucho jest jego.

Glosa do Ogniem i mieczem

Choć o Bohunie we wsi Rozłogi
- Jakiż on - szepczą - zewsząd chędogi,
nie w smak mu chędożenie,
albowiem przyrodzenie
przypiekł był sobie podczas pożogi.

Jedynie

Mówią blondynie w Londynie:
"No schudniesz ty wreszcie czy nie?"
"Kształt mój niestety
jest skutkiem diety,
bowiem jem dynie jedynie."

Stolarz bibliofil

Złakniony wiedzy stolarz z Opola
wgryzał się z pasją w historię Polan.
Z książek zostały wióry,
bo facet rąbał lektury,
od deski do deski - jak stolarz.

Kubuś fotelista i jego pani

Śni mąż w fotelu o Honolulu.
Tam, w hotelowym westybulu
w uścisku jakże bliskim
tkwi pulchnej Maoryski.
Wtem żona woła: "No, cho no lulu!".

Jeż filozof

Ma pewien jeż spod Limanowej
swe Yin i Yang (w wersji jeżowej).
Zatem nim poszedł lulu:
"Nie ma miłości bez bólu"
rzekł, schodząc ze szczotki ryżowej.

Bystra damulka w Himalajach
dostała jaka półbuhaja.
Wtrząchnąwszy jajecznicę,
rzekła: "No ja pierniczę!
Od razu zgadłam. Nie ma jak jaja!"

Pewien kolejarz, inspektor ze Wschowy
tak się udzielał w inspekcjach branżowych,
że pewnej niedzieli
sam się wykoleił
z Zośką, w inspektach przykolejowych.

Wzdycha księgowa z U. G. Borzęcin:
"Arkusz w Exelu już tak nie nęci.
Dawniej, gdym myszkę trzymała,
to i drukarka śpiewała,
i laptop kochał mnie bez pamięci."

Stwierdził sam pan burmistrz, szef dzielnicy Praga,
że z tym nepotyzmem to kompletna blaga.
Dąsał się po prasku:
"O co tyle wrzasku?
Ne potom ich płodził, by im nie pomagać."

Babeczka co mieszka pod Górą Zieloną
ogląda po pracy stroniczka za stroną,
prasę bajecznie wprost kolorową,
w niej celebrytki twarzyczkę nową.
Tak, znów zarobiona podziwia zrobioną.

Miał mawiać pewien górnik z Bytomia,
że kot jego extra cechę by tą miał.
Kot na to: "To nie pojęte,
mówi się przecież - cechę tę.
A miał, to na grubie z kotką jam miał."

Pewien dusigrosz z miasta Lubartów
został w New Yorku królem pop-artu.
Po lekcjach u popa
wymyślił hip-hop, a
gdy pop chciał tantiem warknął: "Bez żartów."

Śmieją się z gościa z gminy Lubartów,
że ma do dzieci aż tyle fartu.
Tłumaczą: "Chłopie, są metody,
aby co roku nie mieć młodych."
On swoje: "Z wackiem to nie ma żartów!"

Typ sprośny, co żył pod Otrytem,
na dzieci nie łożył, lecz przy tem,
porutę czyniąc latami,
z nader wieloma paniami
podzielił się swym genotypem.

Limeryk informatyczno  - chirurgiczny (z tłumaczeniem)

Zachciała hoża matrona z Chorzowa
urodę buzi swej upgradować.
Rzekł doktor do miłej damy:
"Tych wersji już nie wspieramy",
stare więc api ma dama owa.

Zachciała hoża matrona z Chorzowa
urodę buzi swej podrasować.
Rzekł medyk do chętnej damy:
"Pomóc pani rady nie damy",
więc piwem leczy się dama owa.

Wersja remontowo - budowlana

Zachciała mieszczka jedna z Jeleśni
widok facjaty swej uwspółcześnić.
Rzekł majster: "Szanowna pani,
faceliftng będzie do bani.
Pod świeżym tynkiem są ślady pleśni."

W pogoni za młodością (wersja motoryzacyjno - aluzyjna)

Dogonić chcąc młodość kierowca z Bari
dolewa do swego baku Campari.
Jak dawniej chciałby móc posuwać,
a tu co jazda to obsuwa.
Znów nie ma mocy czerwone Ferrari.

Znów matematyk spod Kawęczyna
bój o urodę macierzy wszczyna.
Obciach, bo przy obiedzie
spór z polonistą wiedzie
o: "Macież wy odwagę Lenina".*

*"Macież wy odwagę Lenina, żeby wszcząć dzieło nieznane, zburzyć stare i wszcząć nowe?"
St. Żeromski, Przedwiośnie
(Cezary Baryka do Szymona Gajowca)

Spytał Zbych Anglika w tawernie pod Kłajem
jakim to najbardziej różnią się zwyczajem.
Ten odrzekł: "Gdy pora do domu,
ja spływam nie mówiąc nikomu.
Ty długo się żegnasz, by stwierdzić - zostaję."

Zdzicho, co mieszkał pod Starogardem,
dostał od żony rozkazy twarde:
"Do świąt, poproszę,
wymyć te klosze."
Odmówił. Wolał zostać kloszardem.

Aktor jednej roli

Zmarł wśród bezkresnych piachów Kalahari
aktor przystojny niczym Omar Sharif.
Niedocieniony sczezł z braku picia,
niedoceniony, tak jak za życia.
Oskara mumii (jak zwykle) nie dali.

 

Limeryk z podmuchem

Właściciel wiatraka z doliny Prądnika,
by cieszyć się wiatrem po polach pomyka.
Radośnie wciąż słucha
jak wiatr pięknie dmucha.
A sąsiad? Pędziwiatr. Jak dmuchnie to znika!

Narzeka jeż pewien z Limanowej,
że ma dwa bóle co trują mu głowę.
Jeden to nasza drużyna,
a druga bólu przyczyna,
to miłość do szczotki ryżowej.

Dyskretny urok szachów

Pewien miłośnik szachów z Miami,
po kilku partiach w barze Pod Lwami,
na reprymendę krótką:
"Jak zwykle czuć cię wódką!
bąknął: "A miałoby czuć szachami?"

O zgubnych skutkach używania klimatyzacji na stadionach piłkarskich w Katarze

Pewien futbolu mistrz z Barcelony
nie lubił w piłkę grać przepocony.
Twierdził, że klima
fryzurę trzyma.
Zakatarzony wrócił do żony.

Duma smarkaty gość w Katarze:
"Kto sięgnie po ten puchar marzeń?"
Wiadomym jest wszędzie,
że mistrzem ten będzie,
co ma w największym nos rozmiarze.

Limeryk kulinarny

Rzekł pewien cwany szaman z Botswany
przez ludożerców w buszu pojmany:
"Uczą te oto ryciny,
by starej nie jeść ludziny".
Mimo to szaman został zszamany.

Cura domestica

Zalotny ma wdzięk Bogna z Kłodna,
lecz żenić się z nią niepodobna.
Mija chęć niczym fantom,
bowiem swym fatygantom
wyznaje, że jest jajorodna.

Zalotny ma wdzięk Bogna z Kłodna,
lecz żenić się z nią niepodobna.
Przypadłość ma taką,
że chętnym chłopakom
oświadcza, iż jest jajorodna.

Pewien sierota, mieszkaniec Togo
nie znał tatusia, złościło to go.
Pytane sąsiadki
mówiły do matki:
"Z urody podobny jest do nikogo"

O synu pewnego macho z Tijuany
nikt a nikt nie mówił tata wykapany.
Gdy rodzic umył oblicze
zakrzyknął syn : "Ja pierniczę!
Nawet jest podobny tata wykąpany".

Prosiła go Pola z miasta Gorie:
"Zajmij się polem, zasadź cykorię."
Zamiast zasilać z troską
warzywa polifoską
wolał uprawiać poliamorię.

Pewien cwaniak pod skocznią Skalite
niespodziewanie wszedł na orbitę


organem nie całkiem umytem.


Z zażywną Bogną spod Kłodna
zażywał dziś Bogdan do dna.
Wymościł potem spanie
na bioder otomanie.
Oj, chyba Bogna go pogna.

Przed Dziuńką, w mieście Wesoła
uchylił Ziut poły połać.
Widziała panienka,
już więcej u Zenka.
Bardziej dostojny był zgoła.

Ćwierćwieczna dzierlatka spod mostu Kierbedzia
trenując zawzięcie gest "ucho od śledzia"
z myślami się bije,
jak tu dać w szyję,
lecz tak, by się o tym prezes nie dowiedział.

A but w butonierce...

Od futurysty dziewczyna z Chęcin
na oświadczyny chciała diamencik.
Ze złości aż tupie:
"Twój bukiet mam w dupie!"
On: "Bukiet w dupie? Jakże to nęci!"

Chwalił wójt z gminy Łyse
alians niosek z sołtysem.
Na bok szły włoski,
tak aby nioski,
jajka znosiły łyse.

Pewien dostawca cukierków z Chin,
co mieszkał w Warszawie w Holiday Inn,
wysłał do Derry
same papierry
specjalnie na święto Halloween.

Światowy dzień miast

Nie w smak panience z grodu Kraka, 
zaloty kumpla z pośredniaka.
- Mógłby - narzeka dziewczyna
- fundnąć choć bilet do kina.

Miast tego ciąga mnie po krzakach.

Przeziębiony meloman

Raz przeziębiony meloman z Jasła
kaszląc przeklinał i klnąc wciąż, zasłabł.
Gdy skończył się medyczny teatr,
to za przykładem Amadea*
choć już nie kasłał, to jeszcze "ka" słał.

Chciał mieć drobne pogrobne

Zaradny grabarz spod Wuppertalu
odszedł z zawodu w aurze skandalu.
W krypcie, gdzie temu ledwie dzionek
kryptolog szczątki miał złożone,
stworzyć kopalnię chciał kryptowalut.

Limeryki Lechickie

Była pewna panna z Wiednia
znana jako partia przednia.
Jeden jednak rzekł kawaler:
"Partia przednia wcale wcale,
a tylna niestety poślednia".

Pazerny grabarz z Vilarrealu
odszedł z zawodu w aurze skandalu.
W krypcie, w której przez wierną żonę
kryptolog ciało miał złożone,
stworzyć kopalnię chciał kryptowalut.

Adam, hodowca z Beer Szewy
ukradkiem odwiedza chlewy.
Bo choć nieczyste są świnie,
to mu tam czas milej płynie
niż obok zrzędliwej Ewy.

Na pierwszym peronie dworca w Koluszkach
wsiada do pociągu wróżka zębuszka.
Jedzie, (choć dziadek trąbił,
że ząb ten zgubił zombi)
by sprawdzić co skrywa wnuczki poduszka.

Z pierwszego peronu dworca w Koluszkach
wsiadła do pociągu wróżka zębuszka.
Mama do niej dzwoniła:
"Przyjedź wróżko miła
i sprawdź co skrywa wnuczki poduszka".

Gdy pewien Stanik, sztygar z Rybnika,
zasnął po flaszce obok kwietnika,
kobita jego - Frania,
chętna do świętowania,
z Maksem uczciła dzień bez Stanika.

Nie radzi dziś sobie Hilary z Nieradzi:
"Gdzie są okulary? Gdziem je, kurtka, wsadził?
Brak ich na  nosa osi,
więc nos musi donosić,
jak od dobrej strony zabrać się do Jadzi.

Staruszek, żartowniś spod miasta Koluszki,
- Jaja jak berety - mawiał do staruszki.
Ona, gdy obejrzała,
klejnoty jego ciała,
stwierdziła: "Berety, ale i wydmuszki".

Radował się dmuchacz szkła z huty Jarosław,
że podczas dmuchania bańka pięknie rosła.
Gdy Zośkę wziął na dmuchanie,
od Antka zaliczył w banię,
i chłodzi tę bańkę co na bani wzrosła.

Pewien hipochondryk z miasteczka Przysucha,
co był tak ostrożny, że na zimne dmuchał,
katar złapał w terenie,
bo miał chęć na Terenię;
Dmuchanie na zimnie, nie służy gdy plucha.

Dziękuję raf za inspirację.

Z żoną bezpiecznie

Do gabinetu w dzielnicy Podwale
przyszedł był macho po trzecim zawale.
Zalecił medyk: "Swoje karesy
do żony kieruj nie do metresy,
bo zbyt się starasz przy obcej, bęcwale".

Kiedy nachalny wał pewien z Podwala
do Ali miłej się śmiało podwalał,
rzekła mu Ala: "Mam jedno ale,
myślę, że było by wspaniale,
gdybyś ty rozmiar ten sam miał lecz w calach."

Mistrzunia netu spod Yokohamy
w bramie pieściły trzy piękne damy.
Chciał do tej w stringach,
znów puścić pinga,
lecz nie spamiętał adresu bramy.

Dziewczyna sieciowca znad Noteci
szukała czegoś co go podnieci.
- Maski włóżmy - żąda hetera.
Odrzekł jej Zbych sprzed komputera
- Mnie to podnieca maska podsieci.

Pewien masztalerz ze stajni w Zambrowie
wybitnie końskim odznaczał się zdrowiem.
Masztalerz był bowiem chłopem
co bierze panie galopem,
zazwyczaj z tyłu i rży co się zowie.

Podkomorzego z zamczyska w Gierłoży
wielce realny sen nocy tej zmorzył.
W nim podstolina
ciało wygina,
bo się podstoli pod stolik położył.

Inne spojrzenie na wykluczenie

Nie chciała klucznika żadna w Zwoleniu,
bo klucz mu wciąż dyndał przy przyrodzeniu.
Panny się bały, że cnotę
zgubią z tym twardym przedmiotem.
Klucznik sprzeciwiał się wykluczeniu.

Nie miał tego w programie programista z Piły
by panie coś innego niż kod mu pieściły.
Gdy Ada* cmoknęła go w usta,
do dziewczyn zmienił był gust, a
język się mu zapętlił i dane zmieniły.

 *Ada to również język programowania.

Gdy był pytany koniuszy z Głuszy,
czemu w konkury zaraz nie ruszy,
to z nieśmiałością
mawiał jejmościom:
"Sterczące u mnie to ma koń uszy."

Zapragnął koniuszy w Przysusze
Z Jagienką młodzieńczych znów wzruszeń.
Hulałaby dusza
odarta z kontusza,
lecz drgnął mu zaledwie koniuszek.

 

Zwłaszcza

Zapytał małolat Płaksina, gdzieś w mordobijskim powiecie:*
"Czym różni się gołąb od zwłaszczy? Powiedz mi, tato, już przecie!"
Odrzekł mu ojciec z zapałem:
"Z wiedzy o ptakach masz pałę.
Gołąbek, mój szkrabie, sra wszędzie, a zwłaszcza na parapecie."

*za J. Tuwimem

Wuj Sędziwój

Sędziwy Sędziwój, nad stawem gdzieś w Pszczynie,
swą gruszkę na wierzbie obiecał był Inie.
Gdzie pieprz rośnie pędził
gdy zoczył wuj sędzi,
że figę największą ma Ina w tej gminie.

Z jednaką czarne jak białe
stoik traktował estymą.
Do Szarych przeniósł się z Białej,
słuch po nim całkiem zaginął.
Nie w głowie myśli mu śmiałe.

Pewna smakoszka życia z Iwicznej
Lubiła dania jeść błyskawiczne.
Do Janka rzekła z Pińska
-Jesteś jak zupka chińska
Szybko się parzysz, a smaki liczne.

Chwaliła się wczoraj pani z Koluszków:
"Mąż mój sąsiadko to anioł w łóżku."
Na to ta druga: "Wstyd się przyznać,
mój, miła pani, też nie mężczyzna,
nie działa na niego powab cycuszków."

Popłynął promem Kurt z miasta Ystad,
by z Kurdem z życia uciech korzystać.
Kurt wypadł za burtę
wołając: "O kurde!
Jakaż ta natura Kurda dwoista."

Łzy sołtysa

Łzy sołtysowi ze wsi Długowizna
wyciska z oczu organu malizna.
Naprawić chcąc błąd natury,
kosztowne łyka mikstury.
- Dług rośnie, nie długość - zdziwiony przyznał.

 Obśmiała Weronka w aktora z Werony:
"W dramatach klasyków grasz same ogony."
By zadowolić Weronę
zagrał trzy akty ogonem,
choć w trzecim to już był nieco zmęczony.

Panny nadobne, w rzece Kamiennej
upubliczniały wdzięki swe cenne.
Oglądając ich swawole,
Rolek wczuł się w wierzby rolę.
Szumiał cichutko: "Och, belle femme".

Na tańcach dziewczyny w stanie Utah
umieją wyszukać krewkiego koguta.
Wiedzą już one najlepiej -
Co na wystawie to w sklepie.
Miast gadać patrzą na numer buta.

Zgadywał Zenon, gdy z D. wrócił Miasta:*
Sąsiad przed żoną, czy może za stał?
O lepsze walczą zazdrość i strach;
- Co robi, szelmo, w łóżku ten gach?
- Cuda, Zenusiu, cuda i basta.

Zenon wróciwszy wcześniej do Jasła
sąsiada z żoną w sypialni zastał.
O lepsze walczą zazdrość i strach;
- Co robi szelmo w łóżku ten gach?
- Cuda! - jęknęła, nim Zenuś zasłabł.

Kawa po wiedeńsku

Chwali się dama wróciwszy z Wiednia:
"Kawa w tym Wiedniu jak zwykle przednia.
Gdy wypnę ładnie
swe części zadnie
cena za napar wychodzi średnia."

A mogło być tak przyjemnie...

Raz ichtiologa (chyba znad Pisi)
żarłacz tygrysi szpetnie wymisił.
Badacz do lubej rzekł: "Madam,
żarłacz entuzjazm mój dla dam
zeżarł, i reszta z lekka mi wisi."

Podstępny szczupak z maleńkiej Pisi
zębami jak brzytwa wędkarza wymisił.
Szczupak po rzeki basenie -
rozsiewa swoje nasienie
Czuje się byczo jak ACϟDC.

"Mam do chłopów pociąg duży"
Rachela w Weselu St. Wyspiańskiego.

Niechęć ma dzierżawca gruntów w Morągu
do dziewczyn co to w przeciągu na drągu.
Nie skuszą go wdzięki
ponętnej panienki.
Winny? Znak przy drodze: "Strzeż się pociągu".

 Nic nie jest takie, jakim się wydaje
Henning Mankell
Dziś na plebanii parafii w Brodzie
oddał swój pokój proboszcz dobrodziej.
Dogodził Magdzie,
i Magda ma gdzie
psalmy z nim śpiewać o słońca wschodzie.

Magda to nawet polubiła Brono,
twierdzi, że bardzo podnieca ją ono.
Mąż ma wątpliwości
co do czynów jej gości,
a ona, że to pro publico bono.

Pragnęła pewna aktorka z Borno
nadać swej talii formę wytworną.
Ścisnęła się w pasie,
że bardziej nie da się.
Zemdlała zanim rzekła buongiorno.

Złe skutki łączenia limeryków z alkoholem
Smakosza tanich trunków z okolic Przeworska
uwiódł wiersz o Mozarcie (autorka: Szymborska).*
Do baru dał susa,
fest się umorusał;
skołowała go bowiem owa chryja dworska.

* https://zwierciadlo.pl/kultura/427260,1,wislawa-szymborska--humor-i-madrosc.read#

Odpryski historii
Usłużny giermek na zamku Tenczyn
zręcznie w łożnicy pana wyręczył.
W dziele Długosza
o tym cicho sza,
więc w mrokach czasu zaginął ten czyn.*

*Jan Długosz mieszkał na zamku Tenczyn w roku 1461.

Limeryk dla miłośników reggae
Niech świadczy przykład Boba z Grodziska,
że Grodzisk miastem jest reggae i ska.
Po polach i lesie
głos basu się niesie
i nawet konik rży ska na rżyskach.

Limeryk satyryczny
Gdy stary satyr z miasta Blachownia
umyślił Viagrę Light łykać co dnia
doktor rzekł - Drogi panie,
choć kuśka po tym nie stanie,
to zacniej będzie wyglądać w spodniach.

Trzech Budrysów (Limeryk litewski)
Notoryczna (już) wdowa z Budziska
wiedzie męża na krawędź urwiska.
Wśród śnieżystej zamieci
w czeluść zleciał mąż trzeci.
- Niezbyt lotny - orzekli ludziska.

Chińskie Muminki
Pannie Mi Got Ka, miss Państwa Środka
marzy się wiotka kibić podlotka.
Gdy spróbowała
pozbyć się ciała
nic nie mieściło się jej do środka.

Archimedesa uczcić chcąc Krąpiel
w wannie na rynku urządza kąpiel.
Kąpie się Stacho
z kompem pod pachą
bo się zapomniał w czczeniu i pompie.

Latem naturyzm podzielił Lubodzież,
zżymali się starcy, weseliła młodzież.
Choć jesień i plucha
uparciuch nie słucha
gdy żona i proboszcz radzą mu lub odzież.

Kupił chłop ziemię w gminie Niechorze
i lamentuje - Co robić? Boże!
Bóg rzekł mu - Chłopino,
sam rusz łepetyną!
Ja w takich razach radzę - niech orze.

Narzeka emerytka mieszkająca w Brodach:
"Filiżanki bez ucha i starca uroda
jednaka jest przecie,
więc żal serce gniecie;
choć trzymać nie ma za co, to wyrzucić szkoda!"

Uwzięła się pani w Kozieradach
by podkładania świń problem zbadać.
Wyszła jej taka konkluzja,
że to jest żart i iluzja,
sama się przeto jęła podkładać.

Lucek na drodze do Nieporętu
hałasu narobił i zamętu.
To dzięki rencie,
ludzkie pojęcie
wyszło z życiowych zakrętów.

Na wernisażu

Skarży plastyczka się panu z Pruszcza
- Znawców malarstwa pognać by już trza.
Krytyki tuz tego lata
Matejkę wziął za Fałata. 
- Jak to? Przy ludziach?  Kto by przypuszczał!

Ploteczki

Plotkuje pani gdzieś w Nieporęcie
Podczas wystawy: - Masz pan pojęcie,
krytyki tuz tego lata
Matejkę wziął za Fałata.
- Jak to? Przy ludziach?  I to w Zachęcie?

Pan Jurek z Sidziny Górnej
okiełznać ciało chce jurne.
Choć członki swe Jur
wysuszył na wiór,
wciąż chętki dręczą go durne.

Eva spytała: "Maszewo Duże?"
Stach, przy wrodzonej swojej kulturze,
wpierw złapał cegłę,
a potem biegle,
po polsku rzekł: "Masz Ewo duże!

Do szklarza rzekła panna z Pakości:
Oj, pomyliło chyba się coś ci.
"Szklarzu, ty mi tu
nie wciskaj kitu,
daj mi niezbity dowód miłości."

Zostać miss pragnie dziewczyna z Bronna,
zachwycająca wdziękiem Iwonna.
Kąpie się w misie, a potem,
mokre swe ciało trze frotem;
jakże bezbronna, czysta i wonna.

Zwiewna Bożenna z Cetniewa
afektu znów się spodziewa.
Fatygant Bożenny
zostanie bezżenny,
bo kto z nią spróbuje ten zwiewa.

Kamasznikowi z wioski pod Piłą
z żoną fryzjera bywało miło.
Gdy mężuś to zoczył,
gach z kapci wyskoczył;
z dziurą w skarpecie łyso mu było.

Faceci, jak śnieg na Kilimandżaro
różowej Lidki padali ofiarą.
Jeden po drugim
zabrnęli w długi;
na cacy zrobieni, czyli na szaro.

Nie licząc wędki, wędkarz z Rytra
zabrał przynętę i pół litra.
Powiódł w lebiodę
dwie nimfy młode;
trocie nie brały, złapał trypra.

Do damy rzekł maczo z Karpacza -
Omijaj żesz tego brodacza.
Po rozkosz ciała
do mnie przyjdź mała.
Ten facet to tylko pół macza.

Baca na Stary zerkał Smokowiec -
Jaki tam ze mnie - dumał - światowiec.
Wywijam miastowe
łamańce godowe,
gdy czułych pełen mam tu świat owiec.

Stary pryk spod Wawelu,
użył takiego fortelu.
Udając smoka
dał się wycmokać
(andro-mantyk) w fotelu.

W M4 pod Kętrzynem
gościł Dominik dominę.
Trochę pokrzyczał,
kiedy zaliczał
ekstazy bitą godzinę.

I dziwi się Idzi z Działdowa,
jakiż to z niego konował,
że wszystkie Lidzie
leczone na dzidzie
jeszcze w zdrowiu uchował.

Gdzieś między Gdynią a Sopotem
wpada do Jadzi Zbych przelotem.
Czy jest bezczelny
ten gość niedzielny,
gdy przeleciawszy zjeść chce potem?

Gadają, że na Żuławach
pewna ochocza Zmysława,
o własnych siłach
wiatrak zrobiła
z chłopa, na grobli przy stawach.

Zyndram, pryk spod Wawelu,
w romantycznym chciał celu,
z młodą z Plant Wandą,
założyć stadło;
andro-mantyk jak wielu.

Marzyła dziewczyna w Nysie,
o chłopcu innym niż Rysiek.
"Choć Parys (ten z Troi),
co nieco nabroił -
Parysa chcę, więc pa Rysie!"

Skubała dziewczyna w Nysie,
warkoczy ogonki mysie.
Troja się śni,
Ryśki to Pcim -
Parysa chcę, więc pa Rysie!

Przewrotny plan hrabiego Lesia;
wynieść ją z lasu
i bez straty czasu,
zaLesić Agatę z Polesia.

Cezary z Czarciego Młyna
Znów zasnął, ale przyczyna
wtulenia się w susła
to wcale nie gusła,
lecz flaszka taniego wina.

 

Jeden brzydki desperat z Małkinii
Z braku chętnych zakochał się w świni.
W noc poślubną mu minka
Zrzedła, bo to nie świnka,
Lecz odyniec to był w wersji mini.

Ożenił się gość z miasta Radom,
co niezbyt "tych rzeczy" był świadom -
stąd, kiedy się dziecię
zjawiło na świecie,
dziękował za pomoc sąsiadom.

Syn grabarza, co mieszkał w Sopocie
chciał tatusia odwiedzić w robocie.
"Skoro przy tym obstawasz,
wpadnij jutro - rzekł grabarz -
to odkopię ci wujka i ciocię."

Parobkowi z powiatu Jastarnia
genitalia urwała sieczkarnia.
To, że Stach go poślubił
nawet trochę polubił,
lecz makijaż to istna męczarnia.

Satanista - samouk z Firleja
coś poplątał w zaklęciach LaVey'a
i miał rogi na tyłku.
Mimo wielkich wysiłków
nie mógł, biedak, już wsiąść na harleya. [WWW}

Masochistę - sokistę z Elbląga
seks w pociągu wyłącznie pociąga.
Jazda bowiem PKP
tak narusza bhp,
że godności człowieczej urąga.

Konferansjer weselny ze Spały
Grasejował: „Hej, w gółę puchały!
Niech muzyka nam gła,
A my pijmy do dna!
Wznoszę toast na cześć młodej pały!”

Niedarmowej damy w Zakopanem
kunszt zakręcił oszczędnym Stefanem:
W łożu szpagat i stójki,
w tle płynie koncert z Dwójki;
więc jej dyszy: Chciałbym... abonament.

Pewnej kucharce gdzieś w Redzie
Mąż zeszedł tuż po obiedzie
Pomimo tak dużej wpadki
Zbiegły się do niej sąsiadki
Ten przepis nam musisz powiedzieć!

Pewna zdolna gosposia, w Piekarach
grała fugę bachowską na garach.
Umiejętność ta miła
Zawsze doń przychodziła
Gdy już była po kilku browarach.

Pewna barmanka w Stargardzie
klientów swych miała w pogardzie.
Gdy czkali po piwie,
tłukła ich dotkliwie,
a oni błagali: „ Bij bardziej!”

A ta kucharka, co w Nowym Mieście
Wiecie, zapiekła swojego w cieście
Była z Załęża
Nie miała męża
Nie wierzcie wy tej niewieście.

Pewien facet z miejscowości Skowarcz
błagał psinę: - Kochana, no powarcz!
Psina okiem łypała,
wreszcie rzekła zuchwała:
- Jak mam warczeć, to ty mnie odrobacz!

Młody chemik z Czarnolasu,
nie chciał żony mieć od czasu,
gdy małżeństwa odkrył skład.
Wynik badań wysłał w świat-
mało zasad, dużo kwasu.

Kierownik schroniska na Otrycie
Turystki o świcie podglądał skrycie.
Wieczorem, leżąc na otomanie
Wspominał wszystkie poznane panie
I wzdychał cicho: „Ech rzycie!”

Pewna dzielna kobieta z Kłaja
ma siłę, urodę i jaja,
a że nie lubi stagnacji,
robi kurs inseminacji
i chce objąć posadę buhaja.

Pewien stary ogrodnik z Zawady
organicznie nie znosił przesady,
więc zamieścił anons prasowy:
“Siać, zapylać jestem gotowy,
lecz przesadzać, to już nie dam rady”.

Wrażliwa Wiesława z Wrzeszcza
wrzeszczała: "niech pan się streszcza!"
Odporny na krzyk
był pan ratownik -
i wnet wyciągnął jej kleszcza!