...lenie o Szopenie, czyli limeryki o sławnych

Motto:
Raz Mozarta bawiącego w Pradze
obsypały z kominka sadze.
Fakt, że potem, w ciągu pół godziny,
wymorusał aż cztery hrabiny,
jakoś uszedł biografów uwadze.
W. Szymborska


Gdy Strausa Szopen nad rzeką Dunaj
zapytał kiedyś: Johan, bist du naj
większym tu królem walca,
ten takty liczył na palcach,
eins zwei drei, eins zwei drei, eins zwei drei.

Raz do Erazma z Rotterdamu
we śnie szeptała dama, że da mu.
Mruczała wdzięcznie: "Erazmie,
weź chociaż jeden ty raz mnie.
Raz nie zeszpeci twego biogramu".

Gdy F. W. Nietzsche bawił w Kordobie,
choć już w dojrzałej życia był dobie,
widząc contessy cud oblicze,
krzyknął radośnie: "Ja pierniczę,
resztę ma także niczego sobie".

Spotkał Goethe za młodu w Frankfurcie
jak elf zwiewną dziewczynę przy furcie.
Chociaż nie jest nam znane,
co się działo nad ranem,
romantyzmu powstanie skwitujcie!

Gdy pewną Japonkę pokochał Lennon
w odstawkę poszedł i Platon i Zenon.
Kiedy na Yoko
zawiesił oko
wyznawcą buddyzmu został i zen on.

Chopin podczas wakacji w Nohant,
Intensywnie dość kochał George Sand.
Czynił z nią więc i dla niej
cuda na fortepianie.
Taki z niego już był bon vivant.